#1 2021-08-22 17:03:36

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Lato tego roku dawało z siebie tyle ile mogło. Termometry zaczynały pokazywać rekordowe temperatury, a betonowa dżungla stawała się coraz trudniejsza do funkcjonowania. Nic więc też dziwnego, że większość mieszkańców jeżeli mogli sobie na to pozwolić to wyjeżdżali nad wodę, albo gdzieś za miasto gdzie słońce nie dawało się tak we znaki. Nawet rodzice Robin zaplanowali taki wyjazd, ale ona sama uparcie została przy swoim, że nie ma najmniejszego zamiaru ruszać się z tego miejsca. Doskonale wiedziała jak wyglądałby ten wyjazd. Przepełniony byłby sztucznymi uprzejmościami i uśmiechami a rodzice próbowali by przed nią udawać, że śpią w jednym pokoju. Ten związek nie miał już sensu i nawet sama Robin coraz częściej łapała się na myślach, że wolałaby aby jej rodzice się rozeszli niż mieli kontynuować dalej ten teatrzyk, który był bardzo męczący dla wszystkich.
Nie miała, jednak zamiaru spędzić całego wolnego w domu. Kiedy tylko drzwi za jej rodzicami  się zamknęli ona od razu chwyciła za telefon, aby umówić się ze znajomymi w pobliskim parku, aby przesiedzieć z nimi cały dzień pod jednym z drzew i stracić tym samym kolejny dzień z życia bo w końcu ona nie miała nic innego do roboty. Ubrała więc czarną bluzkę, która odsłaniała jej jedno ramię oraz krótkie spodenki. Tak ubrana wyszła z domu zamykając za sobą drzwi na klucz i udała się prosto do parku, gdzie umówiła się ze znajomymi. Przysiadła pod jednym z drzew a cienie, które rzucały liście w ten upalnym dniu okazało się być błogosławieństwem. Przymknęła na chwilę oczy wsłuchując się w odgłosy miasta.
-Kolejny stracony dzień?- Usłyszała nad sobą męski głos a kiedy uchyliła powieki odsłaniając swoje czerwone niczym najczystszy rubin oczy dostrzegła takiego chłopaka, który zaraz zległ obok niej wyciągając nogi przed siebie.
-Hej Ryu- Odezwała się cicho kierując na niego wzrok.
-Rodzice wyjechali?- Zaraz do nich dołączyła białowłosa dziewczyna ubrana w zwykły biały dres a na głowie miała czarną czapkę z daszkiem. Nagle bez żadnego ostrzeżenie i z wyraźnym rozbawieniem wskoczyła na Robin pozbawiając ją tym samym przez chwilę tchu.
-Na bogów starych i nowych...Mina...- Jęknęła zrzucając z siebie białowłosą, która najwyraźniej zadowolona z siebie usiadła obok niej i założyła ręce za głowe.
-Tak wyjechali...udawać szczęśliwą rodzinkę. Matka zaraz sobie znajdzie jakiegoś adoratora a ojciec...cóż...on również pewnie nie pozostanie obojętny na wdzięki innych kobiet- Odparła i wzruszyła lekko ramionami
-A złożyłaś już papiery do tej szkoły muzycznej?- Zapytał się blondyn kierując wzrok na dziewczynę a ona pokręciła tylko głową na znak zaprzeczenia.
-Nie...to nie dla mnie...a i tak z takimi wynikami to by mnie nawet do śpiewania do kotleta nie wzięli- Powiedziała i zaśmiała się cicho. Nie miała większego planu na siebie, nie wiedziała co będzie robiła jutro czy pojutrze. Obecnie znajdowała się w punkcie oczekiwania...oczekiwania na coś co może zleci jej prosto z nieba.
-Czyli kolejne wakacje nam przelecą na robieniu niczego...i dobrze- Odparła Mina i zsunęła czapkę z daszkiem bardziej na oczy, aby pojedyncze promienie słońca nie raziły jej. Cała trójka ostatecznie zamilkła i tak po prostu wpatrywali się przed siebie zawieszając od czasu do czasu wzrok na przechodniach, którzy mijali ich i rzucali przy okazji spojrzenia, które tak dobrze znali "młodzi...a marnują swoje życie"

Offline

 

#2 2021-08-22 17:58:35

Bartolomeo Bellic

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 29
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Birmsk było sporym miastem i całkiem dobrze obleganym przez turystów o tej porze roku, nie było w tym nic dziwnego, miasto poza kilkoma ciekawymi atrakcjami turystycznymi słynęło również z wielu miejsc imprezowych oraz towarzyskich, które sprowadzały młodych ludzi do tego miejsca, betonowa dżungla po prostu spełniała najprzyjemniejsze sny o rozrywce w tej części kraju, więc nic dziwnego, że pod wieczór masa młodych ludzi zbierało się do klubów, co też z braku lepszego pomysłu uczynili nasi bohaterowie, muzyka oraz masa tańczących ludzi jasno dała do zrozumienia, że był to jeden z popularniejszych klubów w tym sezonie, masa różnokolorowych świateł latała po całej powierzchni budynku a ludzie radośnie oddawali się orgii tańca i zabaw.
Kiedy Robin szła z drinkami do stolika, gdzie usadowili się jej przyjaciele, przypadkowo zderzyła się z mężczyzną który akurat przechodził obok niej, kiedy niebieskowłosy spostrzegł jak szklanki upadły na ziemię na początku się lekko zmieszał lecz potem po poprawieniu włosów uśmiechnął się lekko.
- Wybacz najmocniej... Pozwól, że odkupię te drinki i pomogę Ci je zanieść.
Zaproponował lekko mrużąc oczy jednak wciąż mając na twarzy swój swoisty uśmiech, tajemniczy acz uwodzicielski, sam niebieskowłosy mężczyzna wyciągnął swoją dłoń w kierunku brunetki w geście powitania.
- Jestem Paul tak przy okazji.
Przedstawił się podając swą dłoń, sama brunetka mogła wyczuć jak jednocześnie męski acz delikatny dla niej mężczyzna miał uścisk dłoni, po przywitaniu się mężczyzna zaszedł z dziewczyną z powrotem do baru by tam móc ponownie zakupić dziewczynie rozlane poprzednio drinki i pomóc jej zanieść je do stolika, sam Paul od początku zachowywał się szarmancko, spokojnie oraz nie był w żaden sposób natarczywy dla brunetki, ot, miły kulturalny mężczyzna, który wziął odpowiedzialność za wypadek, do którego doszło.
- Proszę. Cieszę się, że mogłem Ci wynagrodzić ten nieprzyjemny wypadek.
Odparł kładąc przy stoliku trójki owe drinki.

Offline

 

#3 2021-08-22 18:22:25

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Leżenie bezczynne pod drzewem każdemu, nawet największemu leniuchowi mogło się po prostu znudzić. Nic więc też dziwnego, że kiedy słońce schowało się za budynkami a ostatnie promienie przestały padać na chodnik Mina zaproponowała zmianę miejsca. Po dość długiej debacie ostatecznie padło na jeden z klubów do których paczka znajomych dość często zaglądała. Już od samego wejścia uderzył ich hałas oraz duchota, która była spowodowana dużą ilością gości. Mimo to im to nie przeszkadzało. Ruszyli przez salę przeciskając się przez poszczególne osoby, aby ostatecznie dopaść do jednego z wolnych stolików.
-Kto dzisiaj idzie po coś do picia?- Zapytał się a Robin i Mina zmierzyły siebie wzrokiem.
-Ja byłam ostatnio- Mruknęła a czarnowłosa westchnęła ciężko dając tym samym wyraźny sygnał do tego, że chyba teraz jej kolej, aby przedrzeć się przez tłum i dopchać się do baru. Wstała więc ze swojego miejsca i odwróciła się w stronę parkietu, aby od razu wytyczyć sobie najszybszą i dość bezpieczną drogę do baru i z powrotem. Przedarcie się z pustymi rękoma nie było wcale takie wymagające. Problem pojawił się w chwili, kiedy musiała wrócić i tak naprawdę nie udało się jej wykonać wielu kroków, kiedy ktoś ją potrącił wytrącając tym samym z dłoni tackę ze szklankami, które rozbiły się na parkiecie rozlewając przy tym przy okazji swoją zawartość.
-Szlag...- Mruknęła pod nosem odwracając się w stronę mężczyzny, który był prowodyrem tego wypadku. Uchylała już usta, aby powiedzieć coś w stylu "uważaj jak chodzisz" ale ten ją uprzedził przepraszając za incydent oraz deklarując odkupienie straconych drinków. Robin zostały wybite z ręki wszelkie argumenty a do tego owy mężczyzna jeszcze postanowił się przedstawić.
-Emmm...Robin- Odpowiedziała i również podała mu dłoń. Chociaż ta tajemnicza uprzejmość zapaliła w jej głowie czerwoną lampkę. W takich miejscach jak to niezwykle rzadko można było trafić na kogoś tak miłego a jednak...dziewczyna miała najwyraźniej szczęście bo wracała do stolika z mężczyzną, który niósł tackę z nowymi zamówieniami.
-Kto to?- Odezwał się Ryu kierując wzrok na mężczyznę, który postawił na ich stoliku tackę
-Paul...wpadł na mnie i poczuł się odpowiedzialny za nasze zmarnowane pieniądze więc odkupił nasze zamówienia- Wyjaśniła dziewczyna siadając na swoim miejscu a Mina szturchnęła ją dając tym jasno do zrozumienia, że wypadałoby chyba podziękować.
-No tak...dziękuję...ale-Urwała bo białowłosa nagle zasłoniła jej usta dłonią i uśmiechnęła się do mężczyzny
-Chciała powiedzieć, że dziękuje i jeżeli chcesz to możesz się przysiąść- Robin próbowała odsunąć od swoich ust dłoń przyjaciółki, ale im bardziej z nią walczyła tym bardziej czuła, że Mina przyciska ową dłoń do jej ust. W końcu dziewczynie udało się uwolnić, ale już czuła, że było trochę za późno na jakieś sprzeciwy.
-Ktoś nowy do towarzystwa zawsze się przyda...może uda się przeżyć ten dzień inaczej niż zwykle- Powiedział Ryu a Robin zmierzyła go tylko krótkim, ale dość zabójczym wzrokiem. Mimo to została przegłosowana i wskazała dłonią mężczyźnie jedno z wolnych miejsc.

Offline

 

#4 2021-08-22 18:58:49

Bartolomeo Bellic

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 29
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Błękitnowłosy usłyszawszy, że może się dosiąść tylko posłał delikatny uśmiech w kierunku białowłosej, by następnie skierować swoją dłoń w kierunku wpierw dziewczyny a następnie chłopaka, zaraz potem sam przysiadł się do stolika i spokojnie włączył się do ich małej dyskusji.
- Dziękuję za zaproszenie, w sumie i tak nie mam co robić, znajomy mnie najwidoczniej wystawił.
Odrzekł spokojnie po czym oparł ręce o stół, najwidoczniej jego plany poszły w rozsypkę, jednak dzięki temu drobnemu przypadkowi, mężczyzna najwidoczniej miał jakiś większy powód by pozostać w tym miejscu trochę dłużej, jedynie był ciekaw z kim ten przewrotny los go dzisiaj sparował.
- Więc popadliście w małą rutynę i nie wiecie co robić?
Zagaił słysząc jak Ryu postanowił napomknąć o spędzeniu tego dnia inaczej niż zwykle, sam Paul doskonale znał to uczucie, gdy nie miało się pomysłu na nic ciekawego do roboty, nie mniej jednak ostatnimi czasy mężczyzna miał ciekawe zajęcia a teraz poznając tę grupkę mógł chociaż im zasugerować coś ciekawszego niż siedzenie w barze.
- Wiem, że zabrzmi to dziwnie z ust nowo poznanej osoby, nie mniej jednak mój znajomy ma małą strzelnicę niedaleko, co prawda o tej porze może być zamknięta, ale dla mnie zrobiłby wyjątek, co sądzicie?
Zaproponował spokojnie, co prawda dopiero się poznali, jednak sam Paul nie widział problemu w tym, by móc podzielić się jakąś ciekawszą rozrywką tej nocy z nimi, oczywiście decyzja należała do nich, nie mniej jednak jeśli faktycznie nie mieli nic ciekawszego do roboty to czemu by nie skorzystać.
Ostatecznie cała trójka zgodziła się za nim wyruszyć, po wyjściu z klubu błękitnowłosy skierował się na parking, gdzie po naciśnięciu przycisku na kluczach od samochodu, zabłysło błękitne lamborghini a mężczyzna spokojnie podszedł do niego i otworzył tylko drzwi gestem dłoni sugerując im by wsiedli, następnie otworzył przednie od strony pasażera spokojnie wpuszczając trzecią osobę, by ostatecznie samemu wsiąść za kierownicę i spokojnie zacząć jechać.
Cała podróż nie trwała długo, raptem pół godziny gdy dotarli do odpowiedniego budynku, po tym jak wysiedli z samochodu, drzwi od strzelnicy otworzył im mężczyzna w średnim wieku, a po krótkiej wymianie zdań z Paulem, mężczyzna wpuścił ich do środka i spokojnie okazał cały sprzęt, by zaraz potem pokierować ich do pomieszczenia strzeleckiego.
- Tylko uważajcie, to ostra amunicja, wybierzcie broń i zacznijcie działać, zaraz Cail puści tarcze strzeleckie.
Oznajmił spokojnie, by następnie sam się przygotować, założyć słuchawki zagłuszające wystrzał i zacząć celować a tarcze podniosły się i zaczęły powolutku się przemieszczać tym samym nieco utrudniając całej grupie strzelanie do niej, lecz nikt nie powiedział, że będzie łatwo w tym wypadku, sam Paul nie zawsze oddawał czyste strzały, nie raz chybiał, nie mniej jednak mimo wszystko chętnie podejmował te wyzwanie, po prostu tak samo jak pozostała trójka, chciał nieco się rozerwać tej nocy a nie nudzić się w smutnym klubie.

Offline

 

#5 2021-08-22 19:49:48

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Dość szybko można było zauważyć, że Robin podobnie jak Ryu byli dość mocno zdystansowani do nowo poznanego mężczyzny. Ryu starał się zachowywać dość neutralne tematy do rozmowy, jednak nie mógł przewidzieć tego, że wzmianka o tym, że może spędzą inaczej dzień niż zwykle będzie skutkować reakcją łańcuchową.
-To miłe, ale...- Chciała odmówić. W końcu nie znali nawet tego mężczyzny a w dodatku wydawał się być starszy od nich. Mina natomiast kompletnie wydawała się ignorować potencjalne zagrożenie i pokiwała ochoczo głową dając tym samym jasno do zrozumienia, że chętnie spędzi resztę dnia w bardziej atrakcyjny sposób niż do tej pory.
-Chociaż raz nie bądź taka sztywna- Powiedziała podrywając się z miejsca i idąc za mężczyzną. Robin i Ryu wymienili porozumiewawcze spojrzenia, które jasno świadczyły o tym, że nie mogą przecież zostawić jej samej. Mina była tą najbardziej beztroską osoba z całej ich grupy. Robin często mówiła o niej jak o dziecku, które zostało zamknięte w ciele dorosłej dziewczyny. Nie brała pod uwagę tego, że świat był pełen niebezpieczeństw a nie każdy uśmiechnięty osobnik był godzien zaufania. Niestety uświadomienie jej tego było trudne. I dlatego cała trójka znajdowała się w już w luksusowym aucie jadąc przez miasto prosto w stronę rzeczonej strzelnicy na której o dziwo czekały już przygotowane bronie oraz słuchawki.
-Mina...czy ty nie widzisz, że to podejrzane...- Mruknęła do przyjaciółki, która właśnie chwyciła jeden z pistoletów do dłoni i nacisnęła na spust próbując trafić w jedną z tarcz
-Daj spokój...to jest zwykłe nudne życie...a nie film kryminalny- Powiedziała po czym sama wcisnęła dziewczynie broń do ręki. Ryu chociaż z początku również wydawał się być podejrzliwy to postanowił popłynąć z prądem, aby zobaczyć gdzie go to wszystko zaprowadzić, chociaż również nie mógł pozbyć się dziwnego wrażenia, że to wszystko nie może zakończyć się od tak i co jakiś czas zerkał na mężczyznę, chcąc wyłapać z jego strony jakieś podejrzane zachowania. Robin nie miała w tej chwili tak naprawdę żadnego alternatywnego pomysłu, który pomógłby im się wydostać z tej bądź co bądź podejrzanej sytuacji. Strzeliła również kilka razy w stronę tarczy, ale jak się dość szybko okazało nie miała po prostu doświadczenia w tego typu zabawach. Nigdy nie strzelała z broni, ba nawet tak prawdziwej borni nigdy nie widziała na oczy. A teraz miała z nią bliższy kontakt niż sądziła, że mieć będzie.

Offline

 

#6 2021-08-22 20:18:53

Bartolomeo Bellic

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 29
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Chociaż zachowanie Paula wydawało się na początku dość podejrzane, sam mężczyzna nie wydawał się być jakimś podejrzanym osobnikiem, nie zachowywał się dziwnie, nienaturalnie, mogłoby się wydawać, że po prostu jest otwartym człowiekiem, który lubił spędzać czas w towarzystwie, nawet jeśli byli to nowo poznani ludzie, dla niego było to po prostu naturalne niczym oddychanie.
Ostatecznie po czterech rundach strzelanie zakończyło się a zaraz potem Paul odkładając swoją broń podszedł bliżej trójki dopiero co poznanych ludzi i uśmiechnął się.
- Było to orzeźwiające, ale podczas tego strzelania pomyślałem, że może być dla was dziwnym, że was ot tak wyciągam gdzieś, choć się dopiero poznaliśmy... W moim kraju to dość... Normalne, ludzie są dość towarzyscy.
Rzekł spokojnie, cóż jego akcent który dodawał mu nieco tajemniczości w głosie mógł sugerować, że mężczyzna jest obcokrajowcem i nie pochodzi z Rushy, nie mniej jednak przybył tutaj i przyjął z góry, że ludzie tutaj będą tak samo nastawieni jak i on sam, jednak widząc podejrzliwe spojrzenia chłopaka i brunetki zrozumiał, że najwyraźniej tak nie jest.
- Wybaczcie, jeśli sprawiłem, że mogliście źle to zinterpretować.
Dodał po chwili po czym podszedł bliżej ściany i oparł się o nią plecami.
- Cóż, noc jeszcze jest młoda, może wy dla odmiany macie jakieś pomysły?
Mimo wszystko sam Paul chciał by wciąż dali mu szansę a i on chciał dać szansę im, wyszedł pozytywnie z założenia, że mimo wszystko uda im się znaleźć wspólny język a skoro za cel wybrał sobie strzelnicę, dał im subtelnie do zrozumienia, że jest otwarty na wszelkie propozycje co do spędzenia dzisiejszej nocy.
Ostatecznie gdy padło pytanie co go sprowadza do Rushy, mężczyzna uśmiechnął się lekko po czym wyjął z kieszeni jeansów jakiś identyfikator z symbolem Korpusu, następnie sam Paul schował go z powrotem i odbił się stopą od ściany.
- Jakiś czas temu zwolniło się miejsce na stanowisku dowódcy w Korpusie, postanowiłem, że zgłoszę się, przeszedłem rozmowę wstępną i teraz jestem w drodze do centrum dowodzenia by tam odbyć testy, zatrzymałem się tu, bo mam jeszcze kilka dni a chciałem się zabawić, kto wie, może to jedna z moich ostatnich beztroskich nocy.
Najwidoczniej wieści szybko się roznoszą i odkąd dowódca dziewiątego oddziału zniknął, Korpus postanowił szukać wśród profesjonalistów następcy, który zajmie tak odpowiedzialne stanowisko, zaś sam Paul jako pewien jeden z licznych kandydatów wyruszył by podjąć to wyzwanie.
Przy okazji żółtooki dał do zrozumienia, że nie jest żadnym świrem, w końcu by móc pracować w Korpusie trzeba mieć odpowiednią moralność i poczucie dobra, tym samym mężczyzna mógł uspokoić całe towarzystwo, co miał nadzieję, się uda, w końcu jeśli ma spędzić tę noc na byciu swobodnym, to co mu szkodziło dołączyć do nich? Zaś skoro oni już zrobili ten krok do przodu, to mogą zrobić następny.

Offline

 

#7 2021-08-22 20:45:27

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

-Raczej nie przywykliśmy do tego, że ktoś obcy chce z nami spędzać czas- Odparła Rubin odkładając broń i kładąc ręce na swoich biodrach. Ona, Ryu oraz Mina byli przyjaciółmi ze szkoły. Cała trójka nie miała łatwo bo nagle zostali przeniesieni do nowej szkoły a jak wiadomo tam trudno nawiązać nowe relacje. Takim o to sposobem trafili na siebie. Chociaż na początku ich relacje nie były łatwe, można by nawet powiedzieć, że siebie nie znosili wzajemnie to w końcu udało się im odszukać pewne pierwiastki, które ich łączyły.
-Nie jesteśmy już w szkole...czasy się zmieniły- Odparła Mina opierając się o ścianę budynku. Robin miała wrażenie, że czas stanął w miejscu. Niby życie toczyło się dalej, kolejne kartki z kalendarza były zdzierane, ale dla niej każdy dzień był powtórką wcześniejszego co by jej kompletnie nie przeszkadzało gdyby nie to, że oprócz tego nie miała na siebie absolutnie żadnego pomysłu. Z resztą Ryu oraz Mina mieli podobnie. Świat oczekiwał od nich deklaracji, podjęcia w życiu jakiś kroków, które pomogłyby im odnaleźć się w świecie dorosłych...tylko oni nie wiedzieli co to miałyby być za kroki.
- Nie należymy do zbyt rozrywkowych ludzi...ale możemy skoczyć do baru i zagrać w bilard- Zaproponował Ryu a Robin i Mina kiwnęły lekko głową. Bywali tam na tyle często, aby zdążyć dorobić się już zniżek. Można spokojnie powiedzieć, że owy bar był przez nich częściej odwiedzany niż ich własne domy. Ruszyli więc w stronę baru a po drodze dowiedzieli się w końcu z kim mieli do czynienia. Robin, kiedy dostrzegła odznakę korpusu poczuła się trochę lepiej. W końcu z tego co się orientowała dostać się w ich szeregi nie było wcale tak łatwo. Oprócz odpowiednich zdolności trzeba było również przejawiać niezwykle konkretne cechy, które później były potwierdzane odpowiednimi testami.
Grupa w końcu dotarła do baru, gdzie właściciel od razu powitał ich z uśmiechem i bez słowa zaczął przygotowywać ich ulubione napoje. Ryu zaczął układać bile, aby zaraz potem oznajmić wszystkim, że stół jest gotowy do gry.
-Wybacz te podejrzenia...to miasto śmierdzi...dosłownie i w przenośni- Powiedziała Robin chwytając kij i uderzając jako pierwsze w białą bilę, która uderzyła prosto w sam środek pozostałych. Kolorowe kule rozleciały się po stole a kilka z nich nawet wpadło do dziur.
-Ona po prostu za dużo czyta informacji...co chwila widzi jakieś artykuły odnośnie groźnych przestępców- Mina w przeciwieństwie do Robin nie wiele robiła sobie z tego, że żyła w mieście w którym tak do końca bezpiecznie nie było. Nie można było zaprzeczyć, że korpus robił to co do niego należało i większość przestępstw było duszona w zarodku to czarnowłosa nie mogła oddać całej swojej wiary tej organizacji.
-Powiedziałbym, że jest to ostrożność, która przydaje się obecnie na całym świecie. Pewnie jako przyszły dowódca się z tym zgodzisz- Ryu nie uważał, że postawa Robin była zła, ale sam był zdania, że czasami mogłaby przestać doszukiwać się seryjnych morderców, bo chwilami trąciło to już swego rodzaju obsesją.

Offline

 

#8 2021-08-23 18:38:55

Bartolomeo Bellic

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 29
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Najwidoczniej Paulowi udało się uzyskać jakieś zaufanie tej grupy, dał im do zrozumienia, że nie był żadnym świrem szukającym ofiar do swojego teatrzyku rzeźni a jedynie był dość otwarty i przyjacielsko nastawiony na innych ludzi w wyniku czego zadziałał tak a nie inaczej i najwidoczniej sama Mina to podłapała, gdyż jakby nie patrzeć to ona jako pierwsza wyciągnęła dłoń w jego kierunku i postanowiła dołączyć do niego, a i reszta dała się przekonać co do jego bezinteresownego zachowania i chociaż na początku grupka miała mały problem z wynalezieniem jakiegoś ciekawszego zajęcia, to jednak po chwili zaproponowali wypad do baru oraz bilard na co niebieskowłosy chętnie przystał i wyruszył wraz z nimi ponownie swoim samochodem by po chwili jazdy znaleźć się na miejscu i spokojnie wynająć stolik do gry.
- Tak, jak każde inne miasto, czasem mam wrażenie, że przestępcy lubią być po prostu przestępcami.
Odparł spokojnie, rozumiał te podejrzenia, w końcu rzadko kiedy ktoś kto nie chce nam wyciąć nerki podchodzi i proponuje wypad na strzelnicę, a jednak i sam Paul się tutaj znalazł, którego celem nie było zwabienie tej trójki do piwnicy i powycinanie tego, co by mu się spodobało, wręcz przeciwnie, mężczyzna pojawił się w Rushy po to by zwalczać takich osobników.
W końcu i nadeszła tura żółtookiego, ten spokojnie podszedł do strony stolika, gdzie miał bliżej by spokojniej wycelować w białą bilę, mężczyzna spokojnie przystawił kij i szybkim acz precyzyjnym uderzeniem posłał ją w kolejną, która po uderzeniu spokojnie potoczyła się do dziury a sam mężczyzna spokojnie przeszedł dalej by móc ponownie uderzyć, jednak ostatecznie nie udało mu się wbić kolejnej więc oddał swoją kolej następnej osobie przy okazji powracając do rozmowy która toczyła się o niebezpieczeństwie w mieście.
- Tak, to prawda, lepiej być ostrożnym, chociaż ostatnio jeden z oddziałów Korpusu pojmał trzech niebezpiecznych przestępców, nie długo będą przenoszeni do więzień, nie mniej jednak, pełen szacunek, ta trójka ponoć była plagą kilku krajów a teraz znikną na dobre.
Skomentował pochwalając jednocześnie ostrożność Ryu oraz samej Robin, rozumiał to nastawienie i w pewnym sensie godził się z nim, jednak sam fakt, że ostatnio wokół Rushy robi się spokojniej, był powodem dla którego on sam poczuł, że teraz nadeszła i jego chwila by mógł on coś zadziałać.
- Powiem wam szczerze, marzy mi się, że kiedyś ulice miast będą tak spokojnie, że każdy będzie tak otwarty do innych jak ja, wiem, że to złudne marzenie i pewnie nie dożyję jego realizacje, ale... Ktoś musi to rozpocząć.
Powiedział po czym spojrzał w górę i mimo wszystko się uśmiechnął poszukując gdzieś wizji spełnienia tego marzenia, on sam wierzył, że kiedyś może tak się stać i chciał być jednym z tych ludzi, którzy rozpoczęli działanie w tym kierunku i osobiście pragnął tego, by tak się stało.
Gra i rozmowy trwały w najlepsze aż w końcu nastał blady świt, Paul postanowił chociaż odwieźć swoich nowo poznanych znajomych do ich domów po czym sam mężczyzna po pożegnaniu się z ostatnią osobą, którą była Robin spokojnie wrócił do swojego samochodu i ostatni raz posłał brunetce swój uśmiech.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
Powiedział po czym odjechał a dziewczyna mogła w spokoju wrócić do domu i położyć się spać...

Gdy Robin się obudziła, od razu mogła dostrzec, że nie jest w swoim domu, pomieszczenie w którym była przypominało bardziej klasę w szkole, niż jakiekolwiek mieszkanie a kiedy zaczęła rozglądać się, mogła dostrzec ślady krwi na ziemi, po szybkim rozejrzeniu się, brunetka mogła się zorientować, że sama jest poplamiona ogromną ilością szkarłatnej cieczy, zarówno na ciele jak i ubraniach a ślady krwi, które przypominały odcisk butów były jej odciskami.
Po dalszym rozglądaniu się i wyjściu na korytarz w podążaniu za śladami, dziewczyna dotarła do swojej klasy, gdzie miała zazwyczaj lekcje z wychowawcą a tam... Dostrzegła istną masakrę, po całej sali były zwłoki różnych ludzi zabitych w makabryczny sposób, niektórzy byli pocięci, inni porozstrzelani, a jak dziewczyna baczniej się przyjrzała, dostrzegła, że jedna osoba miała głowę przebitą nogą od ławki, krew była niemalże wszędzie, lecz to co ujrzała a raczej zrozumiała było jeszcze gorsze...

Dziewczyna zdała sobie sprawę, że wszyscy, którzy tutaj leżą są osobami z jej klasy, każda tutaj martwa osoba była jej znana, a co najgorsze... Brunetka mogła dostrzec, że wśród zmasakrowanych zwłok byli Ryu oraz Mina, jej najbliżsi przyjaciele, mogła dostrzec jak pozbawiona życia, odcięta głowa Ryu leży kilka metrów od swojego ciała i spogląda na nią martwymi oczami, zaś Mina była tą nieszczęśnicą, której głowa została przebita przez nogę od jednego ze stolików, w tym momencie dziewczyna mogła usłyszeć dźwięk syreny dochodzący z zewnątrz a zaraz potem ciężkie kroki biegnące w jej stronę.
- Korpus! Nie ruszać się!
Zawołał Nicolas Rhost, dowódca oddziału czwartego Korpusu, który otworzył kopnięciem drzwi i kierując pistolet przed siebie bacznie rozejrzał się po pomieszczeniu, a gdy dostrzegł krwawą łaźnię, jaka się tu odbyła, na jego twarzy pojawiło się zniesmaczenie, lecz znikło, gdy mężczyzna dostrzegł brunetkę pośrodku, widząc jej przerażenie, momentalnie opuścił broń i podbiegł w jej kierunku po czym położył jej dłonie na ramionach.
- Hej, już w porządku, nic Ci nie grozi... Wiesz co tu się stało?
Zaczął pytać, wierząc, że Robin była świadkiem całego zdarzenia.

Offline

 

#9 2021-08-23 19:14:55

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Wieczór minął im miło a przynajmniej tak zaczęło być, kiedy Robin porzuciła swoje podejrzenia i również odrobinę się wyluzowała i przestała doszukiwać się z jego strony niebezpieczeństwa. Kilka partyjek bilarda i parę drinków później wszyscy odkryli, że noc dobiegała ku końcowi a to oznaczało, że powinni byli wrócić do swoich domów. Ich nowo poznany znajomy był tak miły i zdeklarował, że rozwiezie całe towarzystwo do domu na co wszyscy chętnie przystali. W końcu zawsze lepiej wrócić autem niż tułać się autobusami w którym z resztą nawet o świecie nie było zbyt bezpiecznie.
-Dziękuję...w sumie to było nawet miło- Powiedziała wysiadając z auta i oparła się o drzwi posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech po czym weszła do swojego bloku, aby udać się prosto do mieszkania, gdzie od razu legła na łóżku i nawet nie wiedziała, kiedy spokojnie zasnęła.
Drgnęła lekko, kiedy poczuła, że leży na czymś twardym. Uchyliła powoli powieki a w jej oczach jeszcze niedawny sen zaczął znikać. Przez moment była zdezorientowana, nawet myślała, że zleciała przez sen z łóżka, ale kiedy próbowała dłonią go odszukać, aby się ponownie na nie wspiąć natrafiła jedynie na pustkę. To sprawiło, że oprzytomniała i otworzyła szerzej oczy a obraz się wyostrzył. Znała to miejsce...spędziła tu kawał swojego życia...i nie koniecznie dobrze wspominała te czasy. Wtedy jej wzrok spoczął na śladach krwi, a kiedy chciała przetrzeć dłonią oczy odkryła, że na niej jak i na jej ubraniach również owe ślady się znalazły. Serce załomotało jej szybciej i chociaż czuła, że nogi ma jak z waty wstała z ziemi i zaczęła iść powoli śladami krwi niczym zagubiona dziewczynka, która szła przez las po okruszkach z chleba. Krew doprowadziła ją do jednej z klas. Wyciągnęła drżącą rękę w stronę drzwi i uchyliła je wsuwając głowę do środka a to co ujrzała w klasie sprawiło, że otworzyła szeroko oczy. Przystawiła dłonie do ust, aby nie krzyknąć a w drugim odruchu zebrało się jej na wymioty. Tak brutalne sceny do tej pory widywała tylko w filmach.
-Ryu...- Powiedziała cicho, kiedy jej wzrok spoczął na głowie chłopaka. Lubiła go...a on ją...wiedziała o tym, ale nie miała odwagi zrobić pierwszego kroku a teraz było już za późno. A potem wśród ciał dostrzegła charakterystyczne białe włosy.
-Mina...Nie...nie...to jakiś koszmar- Mówiła do siebie raz po raz raz zaciskając mocno powieki. Powinna płakać, krzyczeć...okazać jakiekolwiek emocje rozpaczy ale mimo to nie była w stanie tego zrobić. W głowie miała mnóstwo pytań, myśli o rodzinie Ryu i Miny...nie dostała, jednak dużo czasu na rozpaczanie czy chociażby przemyślenie co miałaby zrobić dalej. Ciężkie kroki dobiegające najpierw z dołu bardzo szybko weszły na piętro na którym ona się znajdowała a drzwi od klasy otworzyły się z łomotem prawie wylatując z zawiasów. Podskoczyła w miejscu a na słowo "korpus" posłusznie podniosła drżące dłonie do góry.
-Nie...- Wydusiła, ale głos utknął jej w gardle, które nagle wyschło. Przełknęła głośno ślinę i podjęła ponownie próbę wyjaśnienia wszystkiego
-Zasnęłam w domu...daję słowo a obudziłam się tutaj...nie wiem jak, ale to nie ja- Chciała od razu się wybronić, uświadomić wszystkim, że to nie jej sprawka.
-Ten...bez głowy to Ryu...mój przyjaciel a obok niego...Mina...moja przyjaciółka...nie mogłabym, nie miałabym powodów- Mówiła gorączkowo a jej dłonie cały czas znajdowały się w górze. Kompletnie nie wiedziała co teraz z nią będzie, czy jej uwierzą.

Offline

 

#10 2021-08-23 20:15:16

Bartolomeo Bellic

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 29
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Blondyn widząc przerażenie dziewczyny i jej rozpacz momentalnie się uspokoił by móc podejść do dziewczyny inaczej, by nie czuła się atakowana ani zagrożona.
- Hej... Nikt Cię nie oskarża, proszę, jestem tu by odkryć, kto to zrobił, pomożesz mi? Jak Ci na imię?
Zaczął mówić spokojnym, nieco ściszonym głosem, którym chciał dać do zrozumienia, że nie jest nikim złym dla niej, że przyszedł tu by pomóc. Trzeba było przyznać, mężczyzna miał nerwy ze stali, mimo zobaczenia masakry rodem z krwawego horroru, potrafił uspokoić swoje nerwy by ukoić przerażenie dziewczyny, niewielu byłoby w stanie tego dokonać, nie mniej jednak sam Nicolas był doświadczonym mężczyzną, który nie takie rzeczy musiał w swojej karierze przeżyć i właśnie dzięki temu potrafił wypracować tak perfekcyjny odruch, jakim była empatia dla ofiary.
- Spokojnie, opuść dłonie, nic Ci nie zrobię, masz numer kontaktowy do rodziców? Musimy ich poinformować co zaszło i że jesteś bezpieczna, możesz pójść ze mną?
Mężczyzna delikatnie prosił, mówiąc też co zamierza zrobić, jasno dając do zrozumienia, że chce dla dziewczyny jak najlepiej i co musi dalej zrobić, teraz jego priorytetem było zadbanie o przerażoną dziewczynę, by była bezpieczna i mogła uspokoić swoje skołatane nerwy.
Mężczyzna zrobił krok w tył po czym spokojnym ruchem wyciągnął w kierunku dziewczyny rękę.
- Proszę, udaj się ze mną do tutejszej siedziby Korpusu.
Poprosił znów spokojnie a gdy brunetka podała mu swoją dłoń, ten chwycił ją delikatnie i spokojnym krokiem udał się w stronę wyjścia, jedynie zatrzymał się na moment, gdy stanęli przed nim jego podwładni.
- Zabezpieczcie  teren wokół oraz tę salę i salę do której prowadzą ślady krwi, wezwijcie specjalistów i znajdźcie jakiekolwiek ślady zbrodni, ja zabieram tę dziewczynę na posterunek, by tam mogła się uspokoić, prawdopodobnie jest jedyną ocalałą z ofiar.
Oznajmił po czym jego ludzie zasalutowali i momentalnie wyruszyli w kierunku klas, gdzie była masakra, sam blondyn spokojnie ruszył przed siebie, aż oboje wyszli z budynku i skierowali się do pojazdu mężczyzny, czarnego mercedesa, Nicolas otworzył jej przednie drzwi od strony pasażera i spokojnie zamknął za nią, po czym wsiadł z drugiej strony, a po upewnieniu się, że dziewczyna zapięła pasy, ruszył z miejsca. Przez chwilę mężczyzna nie odzywał się, spoglądał na drogę i kątem oka zerkał na lusterko przez które widział blondynkę.
- Jeśli chcesz wrzeszczeć czy płakać, nie krępuj się, masz do tego, przeżyłaś prawdziwe piekło...
Sugerował jej by nie tłamsiła w sobie żadnych emocji, mógł jedynie domyślać się, przez co dziewczyna właśnie przechodziła i jedynie doradzić jej, by wyrzuciła to z siebie teraz, gdzie nikt jej nie zobaczy ani nie usłyszy poza nim, chciał jej tym samym zapewnić bezpieczeństwo i okazać jakiekolwiek zrozumienie w sytuacji w jakiej ona się znalazła.
W końcu dojechali pod budynek Korpusu, mężczyzna wysiadł pierwszy, otworzył drzwi dziewczynie po czym spokojnym krokiem oboje udali się do środka, na wejściu przywitała ich kobieta o blond włosach, która widząc twarz dziewczyny od razu otworzyła szerzej oczy.
- Caitlyn, skieruj kilku dodatkowych ludzi na teren szkoły, doszło do masakry, ta dziewczyna jako jedyna przeżyła.
Oznajmił spokojnym acz stanowczym głosem, po czym Caitlyn momentalnie skierowała się do biurka po czym wybrała numer z którym się połączyła, w tym czasie Nicolas wraz z Robin poszli do innego pomieszczenia.
Dziewczyna trafiła do schludnego dużego pokoju, który łączył salon z kuchnią, tam zaproponował dziewczynie by usiadła na kanapie a następnie podszedł do kuchennych szafek.
- Zaparzę Ci herbaty a potem skontaktuje się z Twoimi rodzicami, nie bój się, nic Ci już nie grozi, jeśli masz jakieś pytania, mów śmiało.
Oznajmił, zapewniając po raz kolejny, że dziewczynie nic już nie grozi, po czym zaczął zaparzać wodę na herbatę, zaś w tym czasie do pokoju weszła Caitlyn, kobieta spokojnie spojrzała na dowódcę, by zaraz potem powoli kierować się w stronę Robin, delikatnie wyciągając ręce przed siebie by pokazać dziewczynie, że nie ma nic niebezpiecznego w dłoniach.
- Hej... Jesteś bezpieczna, pozwolisz, że się przysiądę?
Zapytała spokojnym, nieco zmartwionym głosem, po czym usiadła na kanapie nieco dalej od dziewczyny, nie chciała jej tłamsić swoją obecnością, wiedziała, że teraz Robin może przeżywać istny koszmar w środku.
- Wiesz może co się stało? Widziałaś, kto to zrobił?
Pytała spokojnie patrząc w jej kierunku, w tym czasie Nicolas podszedł bliżej by podać kubek z herbatą dziewczynie a następnie wyciągnął telefon, nieco oddalił się od dziewczyn, wybrał numer, który podała brunetka i zadzwonił, chwilę czekał na połączenia aż nie usłyszał w słuchawce typowego "halo".
- Witam, nazywam się Nicolas Rhost, jestem dowódcą czwartego oddziału Korpusu, dzwonię niestety ze złymi wieściami, w szkole państwa córki doszło do rzeźni na uczniach, nie wiadomo w jakich okolicznościach, jedynie państwa córka przeżyła, jest obecnie na naszym posterunku.
Mężczyzna zaczął informować rozmówcę o całej sytuacji wyjaśniając, gdzie jest teraz ich córka i czekając na odpowiedź z ich strony.

Ostatnio edytowany przez Bartolomeo Bellic (2021-08-23 20:26:52)

Offline

 

#11 2021-08-23 21:19:58

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Opuściła powoli dłonie i spojrzała prosto w twarz mężczyzny, chociaż wydawała się jej obecnie tak bardzo nierzeczywista. Miała wrażenie, że nadal spała, a to wszystko było tylko jednym strasznym koszmarem z którego za chwilę się obudzi. Do jej umysłu docierały jedynie pojedyncze słowa takie jak "rodzice", "pójdziesz ze mną" Czarnowłosa odwróciła powoli głowę do tyłu, aby ostatni raz spojrzeć na tych, którzy byli w jej życiu bliscy. Chociaż jej serce kazało jej podbiec do przyjaciół...chciała ich błagać, prosić o to, aby przestali się wygłupiać to rozsądek, który był podsycany dzięki mężczyźnie. Kiwnęła w jego stronę lekko głową zgadzając się na to, aby wyprowadził ją z tego miejsca, które bez sprzecznie będzie się śniło jej po nocach.
Kiedy wychodziła ze szkoły w oczy od razu uderzyły ją liczne światła, które pochodziły od aut, które zdążyły się już zjechać. Przysłoniła dłonią oczy i nawet zbliżyła się do mężczyzny chowając się za jego plecami zupełnie tak jakby była to dla niej jedyna deska ratunku. Posłusznie wsiadła do auta i zapięła pasy, chociaż jej reakcje były opóźnione to w końcu udało się im ruszyć. Robin przez całą drogę miała spuszczoną głową a ręce złożyła na swoich drżących kolanach. W głowie miała kompletną pustkę i chociaż nawet wiozący ją mężczyzna chciał jej przekazać, że naturalnym będzie płacz, wrzask czy co kolwiek innego ona nie była w stanie zrobić niczego.
-Lubiłam go...- Powiedziała cicho po chwili milczenia. Całą podróż oraz późniejsze odeskortowanie do znacznie przyjemniejszego pokoju ledwo co odnotowała. To było jak dziwna teleportacja, której jeszcze nigdy nie doświadczyła. Kolejna poznana przez nią osoba również nie miała większego znaczenia.
-Dlaczego?- Zapytała się cicho unosząc głowę, aby spojrzeć na blondynkę, która stała przed nią.
-Czemu wszyscy...tylko nie ja- Czemu ktoś chciał ją pozostawić przy życiu, aby była świadkiem jego makabrycznego dzieła, czy chodziło tutaj o coś więcej. Odebrała kubek z herbatą a przyjemnie ciepłe szkło rozgrzało jej skostniałe ręce.
-Nie wiem...byłam z Miną i Ryu całą noc na mieście...Niejaki Paul się do nas dołączył, zabrał na strzelnicę, potem pojechaliśmy do baru na bilard. Opowiadał o sobie o tym, że chce zostać nowym dowódcą a potem odwiózł każdego z nas do domu. Zasnęłam u siebie w łóżku...a obudziłam się tam- Powiedziała wszystko to co pamiętała wszystko co było zgodne z prawdą. Wzięła kilka łyków gorącej herbaty czując jak przyjemne ciepło rozeszło się po jej ciele.
W tym samym czasie nieświadomi rodzice Robin spędzali swoje urlopy. Matka dziewczyny odebrała telefon, a kiedy tylko usłyszała głos a później rozwinięcie całej historii nogi się pod nią ugięły.
-Robin...co z nią...jest cała...moje dziecko- Wydyszała do słuchawki a obok można było usłyszeć męski równie zaniepokojony głos, który musiał należeć do ojca dziewczyny, który z resztą szybko wyrwał kobiecie telefon przejmując tym samym rozmowę.
-Przyjedziemy ją odebrać jak najszybciej- Powiedział wyraźnie zdenerwowany mężczyzna. Czarnowłosa wiedziała już co ją czeka, kiedy tylko rodzice się o tym dowiedzą. Matka wpadnie w paranoje i nie pozwoli jej już nigdzie wyjść samej a ojciec...ojciec najpewniej zrobi wszystko, aby korpus zajął się tą sprawą tak jak należy, chociaż sam tak naprawdę nie wiele mógł zdziałać. A najgorsze w tym było to, że jeszcze bardziej będą się starać udawać szczęśliwą rodzinkę, aby tylko nie pogarszać jej stanu.

Offline

 

#12 2021-08-24 14:14:16

Bartolomeo Bellic

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 29
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

W momencie gdy blondynka usłyszała pytania od dziewczyny, drgnęła lekko, rozumiała jej przerażenie i zgubienie się w tym wszystkim, lecz czy była w stanie odpowiedzieć na chociaż jedno z jej pytań?
- Nie wiem, czemu Cię oszczędził... Może miałaś być wiadomością a może nie mógł Cię zabić... Może lepiej byś o tym nie myślała, najważniejszym jest to, że żyjesz.
Odrzekła spokojnie po chwili milczenia, lepiej było nie zastanawiać się jakie były motywy mordercy, nie mniej jednak nie zmieniało to faktu, że trzeba było go dopaść jak najszybciej nim dokona kolejnej makabrycznej zbrodni na niewinnych ludziach. W tym czasie gdy Caitlyn uspokajała dziewczynę, Nicolas wciąż prowadził rozmowę przez telefon z jej rodzicami.
- Proszę się nie martwić, jest w dobrych rękach, będzie czekała u nas w Korpusie, proszę pytać o Nicolasa Rhosta. Do zobaczenia.
Odrzekł spokojnie mężczyźnie po czym rozłączył się a następnie schował telefon do kieszeni by zaraz potem podejść i stanąć przed brunetką, kucnąć i delikatnie pochwycić jej dłonie w swoje ręce.
- Robin, chcę Ci powiedzieć, że niezależnie od motywów mordercy, cieszę się, że przeżyłaś, mogę Ci obiecać, że nie spocznę, dopóki nie odnajdę mordercy, który zabił Twoich przyjaciół i nie zapłaci za swoje zbrodnie, dlatego, jeśli mogę Cię prosić, jeśli sobie coś przypomnisz, proszę daj mi znać, może podczas snu przebudziłaś się na moment i zobaczyłaś coś? Jeśli coś byś sobie przypomniała, daj mi znać.
Mężczyzna wsunął jej w dłonie swoją wizytówkę, by następnie wstać z kucek i odsunąć się nieco, następnie skierował wzrok na blondynkę, która tylko czekała na dalsze rozkazy.
- Cait, zabierz ją do łazienki, niech wymyje się z tej krwi, znajdź też dla niej świeże ubrania i zajmij się nią, dopóki nie przyjadą jej rodzice, ja w tym czasie przejrzę listę kandydatów do Korpusu, jeśli Paul faktycznie jest na liście i jest w Birmsku, to wezwę go na przesłuchanie.
Objaśnił co dalej a blondynka tylko kiwnęła głową i wstała z kanapy.
- Myślałam, że to Ty zajmujesz się kandydatami...
- Tylko żołnierzy, wyżsi rangą są podejmowani w inny sposób a ich testy są nadzorowane przez wybranych dowódców, to nieco skomplikowana procedura, nie mniej jednak, nie to jest ważne...
Mężczyzna jasno przypomniał o priorytetach a blondynka momentalnie kiwnęła głową i spokojnie zabrała Robin ze sobą po czym udały się do łazienki, tam blondynka zostawiła dziewczynę, by ta mogła spokojnie wziąć kąpiel a gdy wyszła z niej, Caitlyn już czekała z nowymi ubraniami.
- Udało mi się znaleźć tylko to niestety, ale ta sukienka by Ci nawet pasowała, wezmę ubrania od Ciebie i zaniosę do pralni, poczekasz w salonie, gdzie zaprowadził Cię dowódca Nicolas?
Zaproponowała po czym sama udała się w kierunku pralni by po chwili wrócić do salonu i spokojnie podejść do stolika o który się oparła.
- Masz na coś ochotę? Coś do picia? Może jakąś książkę? Mów śmiało, nie krępuj się.
Zaproponowała uśmiechając się lekko, wiedziała, że Robin teraz ma mieszankę wielu emocji, nie mniej jednak kobieta chciała jakkolwiek zająć jej myśli by nie musiała tego przeżywać raz po raz, mimo wszystko, nie mogła jej pozwolić zatracić się w tym co widziała. Po dłuższej chwili do pomieszczenia dotarł Nicolas, mężczyzna spokojnym krokiem wszedł do środka pokoju po czym wypuścił powietrze z ust, w ręku miał jakieś dokumenty, które po chwili pokazał brunetce.
- Powiedz mi, Robin, czy to ten mężczyzna, który was zawiózł?
Oznajmił pokazując w dokumentach zdjęcie błękitnowłosego mężczyzny, najwidoczniej Paul nie kłamał i naprawdę złożył wniosek do Korpusu, cóż, przynajmniej mężczyzna był szczery, co nie zmienia faktu, że prawdopodobnie był w kręgu podejrzanych w tym momencie, nie było to dziwne, był ostatnią osobą, która widziała całą tę trójkę razem.

Ostatnio edytowany przez Bartolomeo Bellic (2021-08-24 14:14:30)

Offline

 

#13 2021-08-24 16:50:24

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

W końcu pierwszy szok minął a zdrowy rozsądek zaczynał w końcu dochodzić do głosu. Robin zamrugała kilka razy po czym rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu. Drgnęła lekko, kiedy nagle przed nią ukucnął mężczyzna, który pochwycił jej dłonie i zaczął składać obietnice.
-A cofnie to czas?- Zapytała się cicho wpatrując się prosto w jego oczy w których bez problemu doszukała się odpowiedzi. Nie chodziło o to, że ten kto dopuścił się tej zbrodni miał mieć odpuszczone, czy jego kara by jej jakoś nie ucieszyła. Była świadoma tego, że nie da to jej spokoju duszy a to co się wydarzyło nie odwróci się w cudowny sposób. Będzie musiała bez względu na wszystko nauczyć się z tym żyć. Zrozumieć i zaakceptować to, że więcej nie spotka się ze swoimi przyjaciółmi. Nie dostanie od nich żadnej wiadomości, nikt jej nie wyciągnie z domu na miasto. Zabrała swoja dłonie od mężczyzny a na jej twarzy przez chwilę pojawił się dziwny grymas...coś pomiędzy uśmiechem a miną wyrażającą wielki ból.
-Mówiłam im...wyjedźmy stąd...w tym pieprzonym mieście nic nie mogło się udać- Powiedziała po czym wstała z miejsca i zaczęła się przechadzać po pomieszczeniu.
-A wy...cholerny korpus ze swoimi protokołami bezpieczeństwa i innym gównem...brawo- Zaklaskała kilka razy w dłoń i skłoniła się teatralnie -Skuteczne te wasze procedury...pod waszym nosem zamordowano młodych ludzi, którzy zaczynali życie. Mam nadzieję, że przy następnych wywiadach, konferencjach i przechwałkach na temat tego jak bardzo bezpieczne jest to miejsce nie zapomnicie wspomnieć o tym- Teraz żal, rozgoryczenie i wściekłość przeplatały się ze sobą. Nic więc też dziwnego, że ostatecznie dziewczyna zaatakowała słownie tych, których miała najbliżej. Nie chciała miłych słówek, czy troskliwej opieki nie potrzebowała tego. Chciała tylko uwierzyć w to, że jest to sen i zaraz się obudzi, ale jak na złość nikt nie próbował jej tego uświadomić. W końcu usiadła na jednym z krzeseł i przystawiła dłoń do twarzy zaciskając mocno powieki. Rzadko płakała, rzadko również uzewnętrzniała się uważając to niezwykle często za słabość.
W końcu usłyszała wzmiankę o tym, że powinna była się wykapać co przypomniało jej, że nadal była cała we krwi. Czyja to była krew...jej, oprawcy, czy jej przyjaciół nie miało to dla niej absolutnie żadnego znaczenia. Wstała posłusznie z miejsca i poszła za dziewczyną do łazienki, gdzie czekał na nią prysznic. Zdjęła od razu swoje ciuchy, które pamiętały lepszy czas i weszła pod przyjemnie ciepły strumień. Woda spływała po jej włosach, twarzy i reszcie ciała a zaschnięta już krew razem z nią prosto do odpływu. Nie myślała o niczym konkretnym bo nawet nie wiedziała co miałaby o tym wszystkim myśleć. W głowie miała jedynie mnóstwo pytań, ale żadnych odpowiedzi. Kiedy wyszła spod prysznica owinięta ręcznikiem czekały na nią już nowe ubrania, które raczej nie były w jej stylu, ale obecnie na dziewczęcą sukienkę nie mogła narzekać. Nie miała nic lepszego pod ręką, więc odebrała ją i wymruczała ciche podziękowania w stronę kobiety, a kiedy się przebrała wróciła ponownie do salonu, aby zasiąść...a raczej położyć się na kanapie i wpatrywać się w sufit.
-Jeżeli macie tutaj półlitra...to nie wzgardzę- Mruknęła a na jej ustach pojawił się przez chwilę dość kpiący uśmiech. Chciała odpocząć, przespać resztę dnia i zapomnieć o tym co się wydarzyło oraz gdzie obecnie się znajdowała. Nie było to jej, jednak dane bo do pokoju ponownie wszedł Nicolas trzymając w dłoni jakieś dokumenty, aby pokazać jej zdjęcie mężczyzny, którego owa teczka dotyczyła. Robin przyjrzała się uważnie mu i pokiwała tylko głową.
-Tak...to on miał nawet identyfikator, który nam pokazał na dowód tego, że mówi prawdę- Czy był godny zaufania czy nie teraz nie umiała wprost na to pytanie odpowiedzieć. Odznaka korpusu faktycznie sprawiła, że przestała być podejrzliwa może to był jej błąd za który inni zapłacili zdecydowanie za wysoką cenę.

Offline

 

#14 2021-08-24 18:02:28

Bartolomeo Bellic

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 29
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Na tak brunetki oboje zareagowali dość spokojnie, wiedzieli, że może tak być a dziewczyna miała wręcz prawo być wściekła na nich, na ich procedury, na wszystko, nic więc dziwnego, że pozwolili jej wyrzucić z siebie wszelkie emocje jakie w sobie tłamsiła, aż ostatecznie posłusznie zaczęła funkcjonować, by po prysznicu wrócić i ułożyć się wygodnie na kanapie zaś na pytanie blondynki czy czegoś by potrzebowała zawołała o alkohol, sama Caitlyn słysząc to uniosła jedną brew ku górze a na jej twarzy pojawił się wyraz niedowierzania.
- Nie jesteś za młoda na picie alkoholu?
Zapytała niedowierzając lekko, tym samym gardząc nieco metodą wychowania jej rodziców, że dopuścili do tego, by dziewczyna mogła szukać dostępu do alkoholu czy prosić o niego w pierwszej kolejności, nie mniej jednak Nicolas ostatecznie przerwał tę dyskusję wchodząc i pytając o konkretnego mężczyznę a gdy Robin potwierdziła, przytaknął po czym spokojnym krokiem zaczął kierować się do wyjścia.
- Skontaktuje się z nim i przesłucham, musi coś wiedzieć.
Oznajmił spokojnie wychodząc, spieszyło mu się by jak najszybciej zebrać jak najwięcej możliwych poszlak, pokazując też, że jest w pełni zaangażowany w to śledztwo.
- A ja właściwie jestem za tym, by reagować szybciej, dziewczyna ma rację.
Nagle Robin mogła usłyszeć za sobą męski głos a gdy się odwróciła, mogła ujrzeć mężczyznę o czarnych włosach z nagim torsem oraz tatuażem, kiedy Caitlyn go zauważyła, nie wiedziała co ma zrobić, zaczęła kierować dłoń w kierunku czoła by zasalutować jednakże zwątpienie zatrzymało tę dłoń w okolicach brzucha.
- Spocznij...
Uprzedził mężczyzna spokojnie podchodząc bliżej i uśmiechając się złośliwie po czym skierował swój wzrok na blondynkę.
- Od początku mówię, byśmy uruchomili "Świadomość-Z" i zaczęli inwigilować każdego mieszkańca Rushy, od początku jego dnia do momentu położenia się spać... Ale nie... Po co... I zanim zapytasz czemu nie mam koszulki, czemu mam tatuaż z henny na brzuchu i rogi na głowie... Nie chcesz wiedzieć, sierżancie Caitlyn, w każdym razie...
Czarnowłosy gwałtownie odwrócił się w stronę Robin po czym kucnął przy niej by móc wlepić swoje krwisto-czerwone oczy w jej tęczówki, aż dziewczyna nie zaczęła odczuwać jakby cała jej dusza była wertowana od środka przez jego wzrok, Zarifian jedynie uśmiechnął się szeroko po czym złączył swoje dłonie rozszczelniając palce u nich.
- Uwierz mi... Pragnę móc inwigilować każdy wasz ruch, wiedzieć o was wszystko, znać każdy wasz najmniejszy sekret, wiedzieć ile czasu myjesz zęby, ile zajmuje Ci ubranie się oraz jak długo bawisz się w klubie, pragnę móc wiedzieć kiedy zaplanujesz przestępstwo by w momencie gdy po zrobieniu przygotowań otworzysz drzwi do wyjścia z domu i ujrzysz w nich... Mnie! Z bronią w ręku mówiącego "niespodzianka"... Ale jak się okazuje, wy, obywatele lubicie cenić swoją prywatność ponad bezpieczeństwo, dlatego nie dziw się młoda damo, że takie rzeczy się zdarzają i będą się zdarzać, a że akurat Tobie... Cóż... Mogłaś trafić gorzej, tydzień temu wyciągałem kobietę z dwumiesięcznego gwałtu przez stado napalonych i wkurwionych bandytów... Biedaczka zostanie prawdopodobnie straumatyzowanym warzywem, ale... Cóż... Na szczęście to nie było w Rushy... Co to ja miałem... A Tak! Wpadłem na moment do Nicolasa, by pożyczył mi jakąś koszulę.
Rzekł spokojnie w trakcie kierując się do blondynki i ostatecznie wzruszając w jej kierunku ramionami, zaś Caitlyn tylko wydawała się być zakłopotana, co prawda znała dowódcę Zarifiana dobrze, ale nie mogła się przyzwyczaić do jego dziwnych, dla niej, zachowań, szczególnie, że mężczyzna wydawał się nieobliczalny a kiedy mówił o inwigilacji, był niemalże zafascynowany, nie mniej jednak w dość okrutny sposób wyjaśnił Robin, że niektóre przestępstwa nie są tłamszone w zarodku przez to, że ludzie sami tak wybrali i nic więcej.
- Dowódco Zarifianie... Czy mogę o coś spytać?
Zaczęła delikatnie blondynka.
- Nie. Po prostu przyjmij tę radę życiową i nie pij z Ivanovem, słowo daję, nie wiem skąd wziął "Trunek Truposza" ale daje w czerep, Yusaku nawet wyznał, że czuje pociąg do brunetek i lolitek... Straszny wywar... W każdym razie, gdzie jest Nicolas?
- Zajmuje się śledztwem...
- Rozumiem... A jak Ci powiem, że morderca jest w tym budynku?
Po tych słowach kobieta osłupiała, popatrzyła się ze skupieniem na mężczyznę a jej wyraz twarzy jasno oczekiwał kontynuacji.
- Otóż mordercą.... Jestem JA! Zagadka rozwiązana!
Zawołał radośnie by następnie zacząć się śmiać, co miało sugerować, że był to zwyczajny dowcip z jego strony, nie mniej jednak po chwili po prostu wzruszył ramionami by następnie po prostu podejść bliżej blondynki i poklepać ją po ramieniu.
- Już już, ostudź nerwy, nie mam pojęcia, kto tu sobie morduje, ja po koszulkę wpadłem... A i muszę jeszcze odprowadzić tego jednorożca... Hm... Stamtąd skąd go wziąłem...
Brunet wskazał na okno za którym czekało mistyczne zwierzę, na widok którego blondynka po prostu otworzyła szeroko usta, zaś brunet jak gdyby nigdy nic otworzył sobie drzwi i wyszedł prawdopodobnie w poszukiwaniu Nicolasa.

Ostatnio edytowany przez Bartolomeo Bellic (2021-08-24 18:04:48)

Offline

 

#15 2021-08-24 18:25:45

Robin Harada

Użytkownik

Zarejestrowany: 2021-08-22
Posty: 26
Punktów :   

Re: Lepiej Spłonąć niż Zwiędnąć

Miała już odpowiadać na zarzut odnośnie jej wieku, nawet otwierała usta i słowa prawie wyleciały z jej gardła. Nie mniej nim wydała z siebie chociażby najcichszy dźwięk czyiś głos rozbrzmiał w pokoju i to w dodatku przyznając jej racje w tym nagłym wybuchu emocjo i słowotoku. Momentalnie dźwignęła się z kanapy, aby spojrzeć w stronę wejścia do pokoju a to co ujrzała sprawiło, że otworzyła szerzej oczy. Półnagi mężczyzna był raczej ostatnim czego mogła się spodziewać, nawet jej to głowy nie przyszło.
-A ja sądziłam, że już nic mnie nie zdziwi- Mruknęła pod nosem sama do siebie. W tej chwili jej wiara w korpus jeszcze bardziej osłabła biorąc pod uwagę co w tej chwili właśnie widziała. I chociaż zapragnęła nagle nie rzucać się w oczy to mężczyzna z niewiadomych jej powodów postanowił do niej podejść, aby spojrzeć się prosto w oczy i na początku nie było to nic dziwnego to po dłuższej chwili Robin poczuła się dziwnie nieswojo. Odruchowo zaczęła się zasłaniać dłońmi bo uczucie nagości nie dawało jej spokoju. Miała wrażenie, że czarnowłosy miał rentgen w oczach i był w stanie nie tylko prześwietlić to co miała pod ubraniem, ale wejść znacznie głębiej.
-Emmm...to dość krepujące...- Mruknęła, ale zaraz potem usłyszała coś czego kompletnie się nie spodziewała a co gorsza na swój sposób rozumiała.
-Cel uświęca środki- I chociaż wizja bycia inwigilowaną na każdym kroku nie brzmiało jak coś na co sama by się zgodziła to nie mogła zaprzeczyć, że pewnego rodzaju logika się tutaj znajdowała. Nie można mieć wszystkiego. Jeżeli chciałoby się w stu procentach bezpiecznego miasta trzeba by coś poświęcić. Można by to nazwać spokojnie błędnym kołem, które będzie zataczać krąg tak długo jak ten świat będzie istnieć.
Później było jeszcze dziwniej żarty o byciu mordercą, które najpewniej przez wielu znawców psychologii w tej chwili zostałyby uznane za niewłaściwe sprawiły, że Robin przyglądała się uważnie mężczyźnie próbując rozwikłać zagadkę jakim cudem udało mu się dostać do korpusu. Odprowadziła go ostatecznie wzrokiem po czym spojrzała na blondynkę.
-Podobno, aby dostać się do korpusu trzeba przejść szereg testów nie tylko sprawnościowych, ale również tych psychologicznych- Paul coś o tym wspominał a po za tym korpus dość często musiał zapewnić ludzi, że nie zatrudniają byle kogo.
-Jakim cudem więc on tutaj pracuje?- Zapytała się w końcu wskazując kciukiem na drzwi w których zniknął czarnowłosy. On w żaden sposób nie wpisywał się ramy tego pracownika korpusu, który trzymałby się wytyczonych procedur a przynajmniej tak wrażenie zrobił.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.200 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.l2fenix.pun.pl www.ligazuzlowa.pun.pl www.dzieciaczkowo.pun.pl www.pokeland.pun.pl www.wladcy-moch-ikariam.pun.pl