#1 2020-11-10 23:18:12

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Kronika Królewska

Miasto tętniło życiem. Liczne różnokolorowe bilbordy zachęcały do zakupu kolejnych nikomu nie potrzebnych produktów. Pieniądz musi być w obiegu bez przerwy. Po ulicach chodziły tłumy ludzi, którzy wymijali się nie zwracając na siebie najmniejszej uwagi. Z pobliskich kasyn można było usłyszeć dwojakie dźwięki. Czasami były to okrzyki radości, którym towarzyszył brzdęk moment, a czasami przeklinanie, które musiało oznaczać, iż nieszczęśnik właśnie utracił wszystko co postawił. Nie brakowało tutaj rozrywek. Tak samo nie brakowało różnych mniej lub bardziej bezpiecznych lokali. Ten, do którego trafili mężczyźni zdecydowanie nie należał do takich w których pojawiali się ludzie z wyższych sfer, czy chociażby ci, którzy byli nazywani po prostu kulturalnymi osobami. Chociaż muzyka z głośników nie sączyła się wcale głośno, to skąpo odzianym kobietą wcale nie przeszkadzało w kręceniu się na metalowych rurach, które obejmowały co jakiś czas silnie swoimi nagimi udami. Przy barze kręciło się kilku klientów, którzy potrzebowali napić się czegoś mocniejszego, lub po prostu doładowywali procenty, które zdążyły z nich umknąć podczas oglądania przedstawienia. Jeszcze inni siedzieli na wyłożonych skórą kanapach i dyskutowali o czymś żywiołowo. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi, więc był oto idealne miejsce, aby się zaszyć na kilka chwil.
Drzwi baru otworzyły się odrobinę a do środka weszła średniego wzrostu dziewczyna z długimi blond włosami, które zostały mocno związane w kucyk. Na jednym z blond pasm oraz na grzywce można było dostrzec różowe pasemka. Dziewczyna miała na nogach czarne kabaretki, które podkreślały jej zgrabne nogi odziane w niewysokie szpilki. Mini spódniczka, chociaż zasłaniała to co powinna wydawała się być bardzo niepewna. Wystarczało bowiem, aby blondynka się pochyliła czy wykonała inny ryzykowny ruch. Czarna bluzka opinała jej ciało odsłaniając jednocześnie jedno jasne ramie na którym zwisała swobodnie czarna torebka na srebrnym łańcuchu. Omiotła czerwonymi tęczówkami bar a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Ruszyła powoli przed siebie, a echo jej kroków odbijało się lekko od posadzki. Nie zawieszała na nikim dłużej wzorku...tak mogłoby się wydawać. Zatrzymała się dopiero w momencie, kiedy jej wzrok spoczął na rudowłosym chłopaku na dłoni którego można było dostrzec kilka tatuaży. Uśmiechnęła się więc wdzięcznie w jego stronę i podeszła. Nachyliła się nad jego uchem szepcząc mu coś, a ten uśmiechnął się głupowato i razem zajęli jeden z wolnych stolików. Ciekawa była z nich para, gdyż przez chwilę nic nie mówili tylko wpatrywali się w siebie. Blondynka uśmiechnęła się lekko, ale nim kto co kolwiek zdążył zauważyć w jej dłoni pojawił się nóż sprężynowy, który z impetem został wbity w dłoń mężczyzny. W pubie rozległ się niesamowity krzyk bólu, który zagłuszył cichą muzykę. Panienki przestały wdzięczyć się, a w powietrze zostały oddane dwa strzały, które jak się szybko okazało pochodziły z broni, którą blondynka musiała ukrywać w torebce.
-gdzie jest Reiji?- Zapytała się spokojnie dziewczyna, ale nim ktoś zdążył udzielić jej odpowiedzi jeden z obecnych ludzi sam wyciągnął broń, jednak nie oddał strzału. Kolejny dźwięk wystrzału przerwał ciszę, ale tym razem kule nie uderzyły w sufit. Przeszyły ciało nieszczęśnika, który chciał do niej strzelić.
-Mamy jakieś 3 minuty nim przyjedzie tu policja.- Mruknęła i usiadła spokojnie na jednym ze stolików.
-Tylko mnie nie złapią. Ale za to znajdą kilka trupów- Wydawała się być zdeterminowana i nie miała zamiaru cofnąć się przed niczym.
-Raz, dwa, trzy...na muszce będziesz...- Zaczęła sobie wesoło wyliczać, aż w końcu lufa jej broni została wycelowana w jakiegoś blondyna z częścią różowych włosów.
-Ty- Dziewczyna położyła palec na spuście i wzięła głęboki wdech.
-Może kilku gości wam padnie...chyba, że powiecie gdzie jest Reiji- Ponowiła swoją prośbę.

Offline

 

#2 2020-11-11 14:11:07

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Nie takiego obrotu spraw się dziewczyna spodziewała. Przywykła do zdecydowanie innych zachowań. Kiedy wyciągała broń, czy oddawała chociażby kilka strzałów w powietrze ludzie kryli się zlęknieni pod stołami i błagali, aby nie robiła im krzywdy. Ten jeden jegomość wydawał się nie przejmować tym, iż ktoś celuje do niego bronią. Przywykł do tego, czy była dla niego to codzienność. Czy może życie tak mu dokopało, że było mu już wszystko jedno. Kana potrząsnęła lekko głową i chwyciła broń pewniej w swoją dłoń.
-Zamknij się...- Mruknęła przykładając niebezpiecznie mocniej palec na spust. Dość szybko, jednak wszystko spieprzyło się koncertowo. Wystarczyła tylko chwila jej nieuwagi, a jeden z gości poderwał się z miejsca i po prostu zaszarżował na nią razem ze stolikiem. Dziewczyna zdążyła jedynie otworzyć szerzej oczy i wystawić dłonie przed siebie w celu próby powstrzymania napastnika. Nie zdało się to jednak na dużo. Była dość drobną młodą kobietą,  która pod naporem siły dorosłego i postawnego mężczyzny dość szybko uległa. Poleciała do tyłu lądując tym samym na jednym ze stolików przewracając kilka szklanek, które potoczyły się pod drewnianej powierzchni i wylądowały na ziemi roztrzaskując się na milion kawałeczków. Nie udało się jej, jednak samej podnieść gdyż poczuła jak czyjeś ręce chwytają ją w pasie i unoszą. Zwisała teraz na ramieniu chłopaka jak worek kartofli. Wierzgała się, okładała jego plecy dłońmi.
-Puszczaj mnie...- Mówiła co chwila, jednak jej porywacze wydawali się niechętni do współpracy.
-Jesteście częścią planu? nie przypominam sobie, abym was w nim uwzględniała- Plan był inny, nie obejmował psychola z towarzyszem. A może to ona coś źle przeanalizowała. Niestety w tej chwili była uziemiona. Nie miała broni, wiec nie mogła się nijak bronić. Jedyne co jej pozostało to wierzganie i uderzania raz po raz napastnika swoimi rękoma, co najpewniej nie robiło na nim większego wrażenia.
-PUSZCZAJ MNIE DO CHOLERY!- Krzyknęła i wierzgnęła jeszcze kilka razy. Niestety jedyne co mogła zrobić to obecnie podziwiać widoki, które zostawiała za sobą. A przynajmniej tak było do chwila. Pomiędzy odgłosów żyjącego miasta można było usłyszeć warkot silnika, który zbliżał się w ich stronę. W końcu drogę zajechał im czarny ścigacz a mężczyzna, który ubrany był w czarną skórzaną kurtkę wyciągnął w ich stronę broń i uśmiechnął się lekko
-Postawcie dziewczynę na ziemi- Powiedział spokojnym głosem po czym wypluł spomiędzy warg wykałaczkę na ziemię.

Ostatnio edytowany przez Kana Nakamura (2020-11-11 17:42:23)

Offline

 

#3 2020-11-11 20:37:05

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Kana została ostatecznie odstawiona dość brutalnie na ziemię. Wylądowała na twardym betonie tyłkiem. Syknęła jedynie cicho i przymknęła jedno oko, dając tym samym wyraz bólu. Czego ona się z resztą spodziewała. Została od samego początku potraktowana jak worek kartofli, to na końcu nie mogło być inaczej. Na szczęście cała sytuacja zakończyła się bez większej ilości ofiar. Blondynka dźwignęła się z ziemi otrzepując się z kurzu, który wzbiła upadając na ziemie. Wpatrywała się przez chwilę w tych ciekawych kompanów, ale ostatecznie odwróciła się i zaczęła podchodzić do chłopaka, który zaczynał powoli chować broń. Wszystko mogło się wydawać rozejść po kościach. A przynajmniej do pewnego momentu. Do uszu dziewczyny dotarły niepochlebne komentarze. Zmarszczyła jedynie lekko brwi a jej ciało zatrzęsło się lekko.
-Nie...olej ich...- Mruknął chłopak chcąc już dodać gazu i odjechać stąd czym prędzej, ale blondynka zdążyła już zeskoczyć ze ścigacza i podbiegła do Dio rzucając się mu tym samym od tyłu na szyję.
-JA CI DAM BEZGUŚCIE!- Krzyczała ciągnąć go w dół, a jej dłonie oplotły jego szyję podduszając lekko.
-ZJEBALIŚCIE NAM AKCJE- Chłopak na motorze oparł głowę o kierownicę nie wierząc sam w to co widzi. Sam, jednak drgnął, kiedy usłyszał wzmiankę o tym, że źle trzyma broń. Jego źrenice się zwęziły a dłonie odziane w czarne skórzane rękawiczki zacisnęły się w pięści.
-COŚ TY POWIEDZIAŁ ŚWIŃSKI CYCU- Sam krzyknął i po raz kolejny wyciągnął broń i oddał kilka strzałów w ziemię. Po czym dźwignął się ze ścigacza i zaczął rozpinać swoją kurtkę ukazując swój okazały tatuaż na lewej ręce.
-Chcesz się bić?- Kana w tym czasie jakimś cudem wgryzła się w ramię Dio niczym wściekły pies i nie miała najmniejszego zamiaru dopuścić tak łatwo. Gdyby jakiś przypadkowy przechodzień ich zobaczył mógłby uznać to wszystko za dość zabawną scenę. Młoda dziewczyna wisiała na szyi jakiegoś chłopaka i wgryzała się jednocześnie w jego ramię wyklinając go od najgorszych. A drugi próbował wyzwać drugiego na walkę.

Offline

 

#4 2020-11-11 21:12:49

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Sytuacja wymykała się bezsprzecznie spod kontroli. Dwójka narwanych młodych ludzi wydawała się nie chcieć odpuść za żadne skarby. Nawet Kana, chociaż razem z chłopakiem wylądowała na ziemi nadal twardo wgryzała się w jego ramię.
-Nie jesteś moim ojcem, aby mnie pouczać- Odparł chłopak i uniósł dłonie na wysokości twarzy dając tym samym jasno do zrozumienia, że nie cofnie się przed niczym. Kana podobnie wgryzała się mocno w skórę chłopaka...a przynajmniej do momentu, aż ta dziwnie stwardniała i zmusiła dziewczynę tym samym do odsunięcia swojej twarzy od jego ciała. Nie miała, jednak najmniejszego zamiaru go puszczać. Dio, jednak wydawał się chcieć rozwiązać ich drobną sprzeczkę w bardziej pokojowy sposób, niż proponował to tajemniczy chłopak gotowy do  rozpoczęcia bitki.
-Zejdź z niego bo zrobię ci w nocy transplantacje czaszki- Odezwał się nagle ktoś obcy, a kiedy wszyscy skierowali wzrok w pobliską ścianę mogli dostrzec chłopaka o białych włosach, który się o nią spokojnie opierał. Miał na sobie biały kitel taki jaki nosili lekarze. Dłonie skrzyżował na klatce piersiowej. Sam nie wyglądał jakby chciał wtrącić się w sprzeczkę, ale Kana posłusznie puściła chłopaka i odsunęła się lekko. Najwyraźniej wizja nocnej transplantacji skutecznie ją zniechęciła do dalszego ataku. To samo zrobił chłopak, który próbował zachęcić do bójki.
-Kim wy właściwie jesteście?- Zapytała się przenosząc wzrok raz na jednego raz na drugiego. Już w barze zaczęła się zastanawiać dlaczego tylko oni nie spanikowali, ale potem nie miała za mocno czasu na to, aby analizować ich zachowanie.
-Życie im zbrzydło. Więc się narażają pewnie- Odparł chłopak zasiadając ponownie na siedzeniu swojego ścigacza. Blondyn westchnął jedynie ciężko kręcąc głową.
-Was nie można zostawić nawet na chwilę samych. Gdyby nie Cleo pewnie by było po was- Odparł blondyn a Kana wyciągnęła słuchawkę z ucha, przez którą najwyraźniej z kimś się jeszcze komunikowała.
-Więc...kim jesteście?- Ponowiła swoje pytanie oczekując najwyraźniej odpowiedzi.

Ostatnio edytowany przez Kana Nakamura (2020-11-11 21:21:14)

Offline

 

#5 2020-11-11 22:04:46

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Sytuacja faktycznie wydawała się powoli poluźniać, a Kana jak i jej towarzyszysz chociaż wcześniej gotowi do otwartej agresji zeszli z tonu. Chociaż chłopak z tatuażami, po usłyszeniu pyskówki wydawał się na nowo chcieć rozpętać piekło. Tym razem to, jednak blondynka wyciągnęła dłoń i zatrzymała go dając tym samym jasno do zrozumienia, że nie warto na nowo zaczynać burdy. Czy ci tajemniczy mężczyźni byli faktycznie tylko podróżnymi to pozostawało jedynie w ich domyśłach.
-Zmywajmy się- mruknęła i razem ze swoim wytatuowanym towarzyszem wracała na ścigacza, ale po drodze napotkała spojrzenie białowłosego.
-A może by tak?- Zapytał się kierując wzrok na oddalające się sylwetki.
-Nie...mamy komplet- Odparła jasno, ale ten najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić.
-Nawet jeżeli podróżni to interesujący- Między grupką wydawała się rozwinąć jakaś wyjątkowo interesująca dyskusja. Szeptali coś między sobą przerzucając się różnego rodzaju argumentami.
-Nie...nie, nie, i jeszcze raz nie.- Dało się usłyszeć stanowczy głos dziewczyny, która zaczęła dość zamaszyście gestykulować.
-Mamy jeden pokój i kanapę wolną- Odparł chłopak opierając dłoń na kierownicy ścigacza a na dłoni oparł swoją głowę.
-Nie musieli, ale ci pomogli- Odezwał się doktorek i był to ostateczny argument, chociaż mina blondynki wcale nie należała do tych przyjaznych, to ostatecznie westchnęła ciężko i kiwnęła lekko głową. Chociaż wiele osób nazwałoby ją przestępcą, to miała zasady, których się trzymała. A u tej dwójki chciała czy nie miała dług wdzięczności.
-Czekajcie...- Zawołała za nimi i wystąpiła kilka kroków do przodu.
-Mamy lokum w mieście. Jest tam względnie bezpiecznie. Będziecie mogli chwilę odpocząć- Nie wiedziała czy robiła dobrze. W końcu, ten dziwny chłopak, kiedy ją pochwycił mógł odnieść prosto w ręce policji, a jednak tego nie zrobił. Faktycznie dzięki nim udało się jej zbiec z miejsca zbrodni, gdzie już od dawna najpewniej roi się od policji.
-Mieszkamy przy River street 12b- Odparła po czym wskoczyła na ścigacz, a za nią ów chłopak, który wcześniej sam szykował się do bitki i z piskiem opon ruszyli przed siebie.
-To do zobaczenia- Powiedział doktorek, po czym odepchnął się nogą od ściany i zniknął w jednym za zaułków.
Kena i Lace podjechali pod dość ponury budynek. Obydwoje zsiedli ze ścigacza a Kana poprawiła swoje włosy i rozejrzała się dookoła.
-Jak się ściemni pozbądź się tego- Mruknęła a chłopak kiwnął głową, po czym wprowadził ścigacz do równie ponurego garażu. Obydwoje weszli po drewnianych schodach na górę, i weszli do sporych rozmiarów mieszkania, które domagało się wyraźnie remontu.
-Gdzie wy byliście?- Mruknęła czarnowłosa dziewczyna, która siedziała przy drewnianym stole. Wpatrywała się aktualnie w ekran swojego telefonu i coś klikała w nim zawzięcie.
-Małe niezaplanowane przeszkody- Odparła Kana podchodząc do lodówki i uchyliła ją zaglądając do środka tylko po to, aby odkryć ziejącą z jej wnętrza pustkę.
-Kto miał zrobić zakupy?- Zapytała się, ale jak zwykle wszyscy udali, że są niezwykle zajęci swoimi sprawami.
-Możemy mieć gości- Odezwał się Lace, który zległ na starej kanapie i włączył mały telewizor w którym właśnie podawali wiadomości.
-Oby nie...- Odezwała się Kana, która zajęła miejsce przy drewnianym stole. Natomiast białowłosy bez słowa udał się do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi.
-Co za goście? ta dwójka którą słyszałam?- Odparła czarnowłosa odrywając na chwilę wzrok od ekranu telefonu.
-Tak...chociaż liczę na to, że nie będą na tyle głupi, aby tutaj przyjść-
-Cicho. Mówią o nas- Przerwał Lace i skierował uwagę wszystkich w stronę prezenterki, która przekazywała najświeższe wiadomości
-Jak wiadomo z relacji świadków, tajemnicza dziewczyna wkroczyła to klubu i zaczęła strzelaninę. Na miejscu zbrodni znaleziono, kilku rannych klientów- Kanna westchnęła cicho i spuściła głowę.
-Czemu więc nie pobiegłaś od razu na zaplecze i nie wróciłaś do Lace?- Zapytała się czarnowłosa powracając uwagą do telefonu.
-Ponieważ ktoś postanowił w przypływie heroizmu mnie uratować- Prychnęła krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Nie potrzebowała ratunku. Ba wszystko miała pod kontrolą, a przynajmniej było tak do momentu, aż ta dwójka się nie wtrąciła.

Ostatnio edytowany przez Kana Nakamura (2020-11-11 22:47:03)

Offline

 

#6 2020-11-12 16:39:16

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Dzień upływał im na siedzeniu. Nie odzywali się do siebie, a w powietrzu można było wyczuć wyraźnie napiętą atmosferę. Nutka złości, dziwnej pretensji unosiła się i przemieszczała po całym mieszkaniu. Dodatkowo Kana co jakiś czas niespokojnie wyglądała przez okno, aby upewnić się, że ich nowo poznani znajomi odpuszczą sobie odwiedziny.
-Mogłoby być ciekawie- Odezwał się białowłosy, kiedy wyszedł ze swojego pokoju spoglądając na blondynkę, która ostatecznie usiadła pod jedną ze ścian i sięgnęła po gazetę przewracając jej strony w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego artykułu.
-Świetnie- Prychnęła jedynie a Lace wyłączył telewizor rzucając pilota na drewniany stół.
-Mówiłem, aby wpaść na pełnej kurwie z ogniem  i mieczem i wykurzyć chuja bezpośrednio- Kana drgnęła lekko unosząc wzrok znad gazety. Nawet Cleo chwilowo oderwała wzrok od telefonu omiatając wzrokiem mizerną kuchnię połączoną z salonem.
-Raz tak zrobiliśmy...- Odparła a jej dłonie zacisnęły się na brzegach gazety. Nie dogadywali się ostatnio najlepiej. W  zasadzie od samego początku się nie dogadywali. Mieli różne charaktery, każdy specjalizował się w czymś innym. Jedyne co ich łączyło to cel do którego dążyli. I pewnie gdyby nie świadomość tego, że w pojedynkę nie będą w stanie wiele zadziałać już dawno by każde z nich rozeszło się w swoją stronę.
Kana chciała coś jeszcze powiedzieć, gdyż uchylała usta, ale w tym momencie Cleo wstała z krzesła i nim Yusaku zdążył powiadomić o swojej obecności dziewczyna otworzyła mu drzwi spoglądając nadal w telefon.
-Twój gość- Powiedziała i odwróciła się nie racząc nawet mężczyzny spojrzeniem. Wróciła ponownie do kuchni i na nowo skupiła się na swoim telefonie, który od czasu do czasu wibrował lub wydawał ciche dźwięki, które informowały o przyjściu nowych powiadomień. Kana wstała z ziemi i rzuciła gazetę na oparcie kanapy i podeszła do drzwi spoglądając w stronę mężczyzny. Nie była już ubrana tak wyzywająco jak jeszcze chwilę temu. Kabaretki jak i mini spódniczka ustąpiły miejsca zwykłym starym jeansom. Kusa bluzeczka, która mało co zasłaniała została zamieniona na czarną bluzkę z krótkim rękawem a na ramiona blondynka miała narzuconą jeansową katana. Wysokie obcasy również zniknęły a ich miejsce zajęły zwykłe trampki. Jedyne co pozostało niezmienne to różowe pasemka, które przemykały pomiędzy długimi blond włosami, które nadal były związane w wysoki kucyk.
-Nie sądziłam, że się zdecydujesz...a ten drugi gdzie?- Zapytała się wychylając głowę zza drzwi w poszukiwaniu drugiego chłopaka, którego ku jej wyraźnej uldze nie była w stanie zlokalizować. Ostatecznie odsunęła się na bok dając tym samym mężczyźnie zaproszenie do środka. Kiedy wszedł drzwi zamknęły się za nim. Wszystkie oczy oprócz wzroku Cleo zostały utkwione w nim. Zapanowała dziwna grobowa cisza, której nikt nie chciał, albo nie miał pomysłu jak przerwać.
-Jak mówiłam mamy jedną wolną sypialnię i kanapę na której obecnie rozłożył się Lace, musicie jakoś się dogadać- Zaczęła Kana po czym zbliżyła się do mężczyzny.
-Będziemy na siebie skazani przez jakiś czas. Więc ta dziewczyna z nosem w telefonie to Cleo, ten który chciał dać ci w ryj to Lace, a w białym kitlu to Doktor i to wszystko co musisz wiedzieć- Zaczęła przedstawiać wszystkich pokolei. Cleo uniosła jedynie lekko dłoń w górę i pomachała kilka razy. Lace kiwnął nieznacznie głową w stronę gościa a jedynie chłopak zwany "doktorem" podszedł bliżej z wyciągniętą dłonią oraz przyjaznym uśmiechem. Chociaż wydawał się być rozsądny i najbardziej opanowany to było w jego spojrzeniu coś niepokojącego.
-Każdy sprząta po sobie, jedzenie w lodówce...o ile jakieś tam trafi jest wspólne. Łazienka jest jedna a na jej drzwiach jest rozpiska kto o której godzinie z niej korzysta- Mieli tutaj jasno określone zasady. Nie było w tym niczego dziwnego. Grupka obcych ludzi, którzy nagle musieli zacząć dzielić ze sobą swoje życie powinni mieć zasady, które pomogą utrzymać ich drużynę w całości.
-Z zasad bezpieczeństwa. Nie dotykaj telefonu Cleo, nie wchodź do pokoju Doktora i nie wkurwiaj Lace- Zakończyła swój wywód opadając na krzesło przy stole na którym ułożyła głowę.

Ostatnio edytowany przez Kana Nakamura (2020-11-12 16:44:23)

Offline

 

#7 2020-11-12 17:52:48

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Oficjalne powitanie, ba może nawet nazbyt oficjalne powitanie sprawiło, iż wszyscy spojrzeli po sobie dość wymownie, ale ostatecznie nikt nie odważył się tego skomentować. Żadne z nich nie było szczytem ogłady, nie dbali zbytnio o dobre maniery, gdyż na ulicy tak jak życie ich nauczyło nie przydawały się zbytnio.
-Mam nadzieję, że nie będziesz sprawiać problemów- Odparła Kana wzruszając lekko ramionami.
-Kolejna zasada bezpieczeństwa...nie próbuj zwracać większej uwagi na jej sarkazm- Odparł Lace i jak gdyby nigdy nic wrócił do oglądania telewizji. Po raz kolejny zapadła niezręczna cisza, która była przerywana przez stukanie palców Cleo w ekran telefonu.
-Powiedziałeś, że jak się nazywasz...- Mruknęła pod nosem i wystukała coś na telefonie, a po chwili otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Najwyraźniej odkryła coś interesującego, ale mimo to ekspresja jej ciała nie zdradzała tego w żaden sposób.
-Pracuje...a raczej pracował dla korpusu- Nie potrzeba było wcale wiele, aby cała ta grupka nagle poderwała się z miejsca. Nawet do tej pory spokojny Doktor drgnął. Lace sięgnął odruchowo po broń, którą przeważnie nosił przy sobie a Kana chwyciła za najbliższy oręż jaki miała czyli nóż kuchenny, który z resztą wyglądał na dość tępy.
-Jesteś pod przykrywką? tajny agent?- Zapytała się Kana. Cleo mimo wszystko nadal zachowywała spokój grzebiąc coś w telefonie. Wydawała się być zupełnie odcięta od rzeczywistości, która ją otaczała. A może po prostu nie czuła obecnie żądnego zagrożenia.
-Gdyby był tajnym agentem nie zdradziłby nam swoich prawdziwych danych. Rozpisali się na twój temat w sieci- Czarnowłosa położyła telefon na stole i podsunęła do grupki tak, aby każdy mógł podejść i przeczytać artykuł. Z tego co tam było napisane jasno wynikało, iż korpus oświadczył, że jeden z jego pracowników zrezygnował w pracy, aby skupić się na swoim zdrowiu.
-Zasłużony pracownik...bla,bla,bla- Czytała cicho, ale mimo to jej jakoś to nie przekonywało.
-Gdyby chciał nas aresztować już dawno by to zrobił, a nie gadał z nami- Doktor wypowiedział na głos myśl, która krążyła po głowie każdej osobie w tym pomieszczeniu. Nawet Kana brała to pod uwagę. A mimo to pewna doza nieufności nie dawała jej spokoju.
-Znam takich. Zdobędzie nasze zaufanie a potem wystawi- Odezwał się Lace marszcząc przy tym brwi. Znajdowali się w tej chwili w impasie. Nie ważne jaki ruch wykonają i tak będą przegrani. A przynajmniej tak się im wydawało.
-Czemu ja ciebie słucham...od kiedy zapraszanie do domu obcych to dobry pomysł.- Kana westchnęła ciężko i przymknęła oczy zastanawiając się nad tym co zrobić dalej.

Offline

 

#8 2020-11-12 18:50:39

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Broń, która wylądowała na stole stała się w tej chwili poniekąd kartą przetargową, która mogła kupić ich nikłe zaufanie. Kana wymieniła kilka szybkich spojrzeń z Doktorem, Lace'm oraz z Cleo, która nie wydawała się obecnie zainteresowana niczym innym niż swoim telefonem, który spoczywał na stole a ona wpatrywała się w niego niczym gekon w ofiarę.
-Włamanie się do sieci korpusu to był plan ostateczny. W chwili, gdyby wszystkie inne plany zawiodły- Odezwała się Cleo zabierając swój telefon i skupiając ponownie na nim swoją uwagę.
-Znam historię zdolnych hakerów, którzy pomimo ostrzeżeń próbowali się do was włamać. Nie kończyli najlepiej. Więc my wszyscy bardzo byśmy chcieli tego uniknąć- Każdy z przestępców czy to większych czy mniejszych marzył o tym, aby mieć dostęp do danych korpusu. Wówczas taka osoba mogłaby się chyba uznać za niemal niezniszczalną. Kana opuściła nóż odkładając go na stół. Nie mieli w tej chwili tak naprawdę większego wyboru.
-Co ty robisz?- Zapytał się Lace, kiedy zauważył że jedna z nich postanowiła odrzucić swoją broń.
-Nie wygramy z byłym członkiem korpusu tak czy inaczej nie mamy wyboru- Bez względu na decyzję jaką podejmą wszystko mogło skończyć się jednakowo. Mogli podjąć walkę i stracić życie, albo mogli jej nie podjąć i też stracić życie. Nie mniej przy wyborze drugiej opcji pojawiał się cień szansy na to, że mogą się pomylić i nowy mieszkaniec tego domu nie będzie chciał wsadzić ich do więzienia.
-Odłóż broń Lace- Pistolet zadrżał lekko w dłoniach chłopaka, który skupił się na potencjalnym zagrożeniu. Wyglądał w tej chwili jakby walczył sam ze sobą, ale ostatecznie Doktor podszedł do niego i położył dłoń na spluwie opuszczając ją w dół. Lace schował broń do kabury i wstał z kanapy podchodząc do mężczyzny. Spojrzał mu prosto w oczy dając tym samym wyraz swojego niezadowolenia.
-Lace przestań- Powiedziała stanowczym głosem. Nie przypominała teraz już tej dziewczyny, która jeszcze kilka godzin temu wgryzała się w ramię Dio. Lace odwrócił wzrok od Yusaku i swoją złość skierował w stronę Kany. Podszedł do niej w kilku krokach i nachylił się nad nią wpatrując się prosto w jej czerwone oczy. Ona z resztą nie uciekła wzrokiem. Również wpatrywała się w jego podejmując się tego pojedynku na spojrzenia.
-Od kiedy to nagle ty jesteś szefem- Warknął w jej stronę, ale dziewczyna nie zlękła się. Nie cofnęła się nawet o milimetr.
-Od chwili, kiedy ty zjebałeś- Odpowiedziała i zrobiła krok w jego stronę.
-Więc przestań pieprzyć i idź utop ten cholerny ścigacz. Przy okazji sam sobie wsadź głowę w zimną wodę i się ostudź- Lace zacisnął mocno dłonie w pięści, które zadrżały tak samo jak całe jego ciało. Przez chwilę mogło się wydawać, że chłopak nie mógł powstrzymać się przed zrobieniem jakiegoś ruchu, wyprowadzeniu ciosu, ale ostatecznie się odsunął. Wyminął mężczyznę bez słowa trącając go lekko ramieniem i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami tak mocno, aż odrobina tynku sypnęła się z sufitu.
-Wróci- Odezwał się po chwili milczenia Doktor zajmując samemu jedno wolne miejsce przy stole.

Offline

 

#9 2020-11-12 20:13:56

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Chociaż sytuacja lekko wymknęła się spod kontroli to na szczęście udało się uniknąć jeszcze gorszych incydentów. Ostatecznie każdy wrócił do swoich zajęć. Doktor powrócił do swojego pokoju w którym się zamkną i nie wychodził przez najbliższych kilka godzin. Cleo wraz ze swoim telefonem również zamknęła się u siebie. W salonie pozostała jedynie Kana, która przez jakiś czas siedziała na kanapie i wpatrywała się tępo w telewizor, w którym leciał jakiś durny program, gdzie grupka przygłupich dziewczyn próbowała zdobyć tytuł najpiękniejszej a i jednocześnie najgłupszej. Ile, jednak można oglądać takich odmóżdżaczy. Telewizor więc został wyłączony a blondynka zniknęła na chwilę w jednym z pokoi, aby wrócić z niego z kilkoma pokaźnymi mapami, oraz jednym dziennikiem. Na uszach miała słuchawki z których zaczęła się sączyć cicha muzyka. Mapy oraz inne papiery zostały rozłożone na stole. Były to mapy miasta na których znajdowały się wielkie czerwone kółka, które musiały być oznaczeniami niektórych punktów docelowych. Dziewczyna chwyciła czerwony flamaster i przekreśliła jedno z kół.
-Gdzie ty się do cholery ukrywasz...- Mruczała pod nosem pochylając się nad planami próbując ustalić jaki kolejny krok powinien zostać wykonany. W tym wszystkim straciła zupełnie poczucie czasu, godziny mijały a ona nie dochodziła do absolutnie żadnych sensownych wniosków. Odsunęła krzesło na którym usiadła po czym zaczęła się na nim lekko huśtać do tyłu. Wlepiała tępy wzrok w pobliską ścianę. Była już tym wszystkim zmęczona a brak perspektywy na dalsze działanie nie nastrajało jej optymistycznie. Dźwięki muzyki zostały ostatecznie zagłuszone przez dość głośne pukanie do drzwi. Kana zsunęła słuchawki na szyję i spojrzała w stronę drzwi oczekując na potwierdzenie tego, że się nie przesłyszała. Nie musiała czekać długo, gdyż kolejne pukanie przerwało cisze.
-Cholera...- Powiedziała do siebie wstając z krzesła.
-Nie musisz pukać w chwili, kiedy tu...- Zaczęła mówić i uchyliła drzwi. Przerwała, jednak swój wywód kiedy jej czerwone oczy spotkały się ze spojrzeniem Dio. Wypuściła cicho powietrze z płuc i przymknęła oczy, które zaraz przetarła lekko dłonią.
-Właź- Wpuściła go do środka po czym zamknęła za gościem drzwi upewniając się wcześniej, że nikt za nim nie przyszedł.
-Twój przyjaciel poszedł po coś do jedzenia- Wyjaśniła wracając do stołu z którego zaczęła szybko zbierać plany i składać je, aby ostatecznie odłożyć gdzieś na bok. Podeszła powoli do szafki nad zlewem i uchyliła ją wyciągając z niej szklankę i nastawiła nad kran odkręcając kurek z zimną wodą. W kranie coś najpierw głośno zabulgotało, a potem potężnym strumieniem wyleciała rdzawa woda, która przy okazji ochlapała lekko Kanę. Dziewczyna szybko zakręciła wodę.
-Kurwa...ile razy mam mu mówić, aby naprawił ten pieprzony kran- Oparła się o brzegi szafki i opuściła głowę biorąc kilka głębokich wdechów. Drużyną byli tylko z nazwy, nie spędzali razem czasu. Każdy miał swój świat do którego nikt inny nie miał dostępu. Dało się to wyczuć w powietrzu, które było wyjątkowo gęste.

Ostatnio edytowany przez Kana Nakamura (2020-11-12 20:15:12)

Offline

 

#10 2020-11-12 21:01:33

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Dziewczyna nie była w nastroju na wyjaśniania, ani innego rodzaju prośby o pomoc. Z resztą sama wyglądała na osobę, która wolałaby sobie prędzej język uciąć niż przyznać się do tego, że nie jest w stanie sobie sama z czymś poradzić. Na szczęście Dio sam wyszedł z inicjatywą pomocy. Odwróciła się w jego stronę i zmierzyła przez chwilę wzrokiem. Mogłoby się wydawać, że na jej ustach nawet przez krótką chwilę zagościł delikatny uśmiech. Ten zniknął, jednak dość szybko wraz z przybyciem kolejnego domownika, który taszczył w rękach siatki z jedzeniem. I chociaż kiszki jej marsza grały od jakiegoś czasu, to na chwile zapomniała o głodzie jak zobaczyła ilość pieniędzy, która nagle pojawiła się w dłoniach chłopaka. Fundusze ich małej pseudo rodziny od samego początku znajomości nie miały się najlepiej. Krótko mówiąc ledwo kiedy starczało im na zakup czegoś sensownego do jedzenia. A co dopiero mowa o innych rzeczach. Przez to planowanie niektórych rzeczy były znacznie utrudnione, a uzbieranie odpowiedniej ilości pieniędzy na sprzęt, który im się przydawał bywało istną katorgą. Chociaż bywały chwile, kiedy rozważali wycieczki do kasyna, to ostatecznie uznawali, że absolutnie nie warto. Z ich szczęściem prędzej stracą niż coś zyskają. Kana ostatecznie otrząsnęła się z tego szoku i wróciła myślami do popsutego kranu.
-Pod zlewem...tam gdzie Lace je wpakował miesiąc temu- Miał ten kran już dawno naprawić, ale za każdym razem wynajdywał zupełnie inną, ale równie durną wymówkę. Ten chłopak chociaż dorosły często zachowywał się gorzej niż dziecko. Chodził własnymi ścieżkami, co blondynka była w stanie znieść, ale w żaden sposób nie umiał się odnaleźć w ich wspólnym mieszkaniu.
-Emmm Yusaku nie chcę być niegrzeczna, ale my nie jadamy razem- Wolała go poinformować o tym fakcie teraz, chociaż i tak było już odrobinę za późno.
-Każdy raczej zaszywa się u siebie- Ten stół nie często widział ich razem. Zasiadali tutaj przeważnie w chwili, kiedy trzeba było coś omówić, a potem każdy i tak wracał do swoich zajęć.
-Oczywiście jeżeli wy chcecie to możecie, ale mówię odnośnie reszty- Morale grupy musiały w ostatnim czasie dość mocno spać. Relacje, które chciał nie chciał musiały się wytworzyć pomiędzy nimi były dziwne. Mieszkali razem, pewnie coś o sobie wiedzieli a mimo wszystko traktowali się jak zupełnie obcych. Chociaż może kiedyś bywało inaczej.

Offline

 

#11 2020-11-12 22:19:16

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Kiedy chłopak ściągnął koszulkę Kana zawiesiła na chwilę na nim wzrok. Trudno było ukryć jej nawet lekkich rumieńców, które wpełzły na jej policzki i zaczęły palić żywym ogniem. Wpatrywała się uważnie jak Dio znika w czeluściach szafki, aby przyjrzeć się usterce, która uniemożliwiała im do tej pory normalnego używania tego dość istotnego przedmiotu w kuchni. Założyła zakłopotana parę kosmyków włosów za ucho, i dopiero głos Yusaku przywołał ją na ziemię. Skierowała na niego wzrok i odchrząknęła cicho.
-Emm...tak, jasne- Brakowało jej ostatnio towarzystwa. Zbyt dużo czasu spędziła sama ze swoimi myślami. Uznała więc, że dla odmiany przyjemnie będzie porozmawiać, albo chociaż posłuchać historii innych ludzi. Wyminęła więc chłopaka, który usilnie próbował naprawić kran i zaczęła wyciągać z szafek talerze oraz szklanki. Ustawiła wszystko na stole i czekała spokojnie, aż Dio ogłosi koniec pracy. I tak się stało w rzeczywistości. Blondynka skierowała wzrok na stary zegar, który ledwo co trzymał się na ścianie. Faktycznie zajęło mu to zaledwie chwilę.
-A ja nie mogłam się nikogo doprosić- Ostatecznie pewnie sama by się za to wzięła, ale ona akurat zupełnie się nie znała na hydraulice.
Cała trójka zasiadła w końcu do kolacji. Kana również nie przywykła do jedzenia tego typu rzeczy. Raczej nikogo nie było tutaj na to stać. Przeważnie inwestowali w kanapki, albo sami próbowali coś ugotować z tego co udawało się im znaleźć w lodówce. Naturalnie przeważnie kończyło się to na stworzeniu kolejnej niejadalnej brei. Słuchała uważnie historii, które były opowiadane. Czasami sama się uśmiechnęła lekko, ale nie wydawała się być chętna do włączenia się w rozmowę. Może po prostu nie bardzo wiedziała jak to zrobić.
-Emmm...- Zaczęła cicho korzystając z chwili w której zapadła cisza. Przełknęła to co miała w ustach i skierowała wzrok na chłopaka.
-Chyba muszę cię przeprosić za to ugryzienie trochę mnie poniosło- Każdy w tym domu od jakiegoś czasu był nerwowy. Wystarczyła jedna chwila, aby ktoś nagle stracił nad sobą panowanie.
-Raczej z natury nie jesteśmy tacy narwani. Trafiliście po prostu na słabszy okres- Na początku wszystko wyglądało inaczej. Sił do działania było pod dostatkiem, wiara w to, że wszystko się im uda napędzała ich do działania. Każdy kolejny dzień, jednak udowadniał im, że obrany przez nich cel nie jest tak łatwy do zrealizowania. A może to oni po prostu błądzili jak dzieci we mgle nie wiedząc co dalej robić i uderzali na oślep licząc, że w coś trafią.

Offline

 

#12 2020-11-13 16:30:24

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy jej przeprosiny zostały przyjęte. A przynajmniej tak jej się wydawało. Faktycznie sytuacja, która nastąpiła podczas ich pierwszego spotkania należała do dość komicznych, a Kana zaryzykowała by stwierdzenie, że nawet abstrakcyjnych. Kto w końcu jest gotów pochwycić człowieka, który wparował do baru i rozpoczął strzelaninę. Chociaż było to na swój sposób zabawne, to przypominało jednocześnie dziewczynie jak istotny był to skok. Dużo stracili przez to, że nie wzięli pod uwagę tej przeszkody. Nikt, jednak nie był w stanie tego przewidzieć. Blondynka wróciła do spożywania posiłku. Nie mówiła dużo, a jeżeli już się decydowała na odezwanie się to słowa jakie wypowiadała nie zdradzały zbyt wiele o niej samej czy miejscu w którym się znajdowali, czy przyjaciołach z którymi dzieliła obecnie mieszkanie. Ponownie została, jednak oderwana od posiłku. Pytanie, które padło sprawiło, że dziewczyna przez chwilę się zakłopotała. Zaczęła biegać wzrokiem po pomieszczeniu zatrzymując się od czasu do czasu na różnych przedmiotach udając, że własnie dostrzegła w nich coś interesującego. Niestety nie była w stanie wykpić się od odpowiedzi, gdyż spojrzenie mężczyzn wypalało w niej niemal dziurę.
-Możecie mówić do mnie jak chcecie. Lace nazywa mnie na przykład Blondi- Odparła uśmiechając się przy tym na tyle uprzejmie na ile mogła wierząc, że dobra mina sprawi, że ich ciekawość zostanie zaspokojona. Tak się, jednak nie stało, gdyż nadal czuła na sobie ich spojrzenie. Mogła sobie wmawiać, że ta cała sytuacja była normalna, ale tak nie było. Dlatego też westchnęła ciężko i opuściła lekko głowę.
-Każdy z nas ma pseudonim. Lace nie nazywa się Lace, Cleo to nie Cleo a ja jak pewnie się zorientowaliście nie nazywam się Doktor- Odezwał się białowłosy wychodząc ze swojego pokoju. Biały kitel był pokryty obecnie różnokolorowymi plamami, które musiały pochodzić z jakiś substancji chemicznych oraz innych dziwnych odczynników. Do tego wokół jego osoby unosił się dość silny zapach formaliny i środków dezynfekcyjnych.
-To jest jedna z ważniejszych zasad w tym domu. Nie zdradzamy sobie wzajemnie imion. Tak jest bezpieczniej, gdyby ktoś z nas wpadł w ręce policji- Doktor podszedł do lodówki i uchylił ją wyciągając z niej butelkę mleka i wlał sobie odrobinę do szklanki, którą wyjął wcześniej.
-No...każdy ma pseudonim oprócz naszej Blondi. Chociaż i do tego przezwiska nie ma co się przywiązywać. Tylko Lace tak ją nazywa- Dosiadł się do stołu i popatrzył najpierw na Dio a potem na Yusaku. Upił łyka mleka i mruknął cicho.
-Dziwna z was para. Były pracownik korpusu i ty - chłopak, który raczej nie wygląda jak ktoś kto uparcie przestrzega prawa- Kana skierowała wzrok na Dio a potem na jego towarzysza. Sama to już dość dawno zauważyła, chociaż sama nie była zwolenniczką wpychania nosa w nie swoje sprawy.
-Co was tu właściwie przygnało? Od razu widać, że nie jesteście stąd- Zapytała się zaciekawiona.

Offline

 

#13 2020-11-13 18:46:41

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, kiedy Dio tak na poczekaniu wymyślił dla niej przezwisko. I chociaż sama z początku nie bardzo była w stanie zrozumieć ciąg jego rozumowania, to po krótkim wyjaśnieniu oraz czapce, która spoczęła na jej blond włosach wszystko stało się jasne. Nawet ona uśmiechnęła się lekko i odchyliła głowę do tyłu, aby spojrzeć na Dio.
-Pika-pika-pikachu- Powiedziała imitując przy tym głos tego jakże popularnego stworka i przystawiła dłonie do swoich policzków siląc się na to, aby być jak najbardziej uroczą.
-Wy nie jesteście częścią drużyny- Odparła dość swobodnie na stwierdzenie Yusaku. Nie zdała sobie nawet sprawy od razu jak to źle mogło zabrzmieć. Może i nie należała do ufnych osób, ale nie chciała w żaden sposób zabrzmieć źle.
-To znaczy...- Jęknęła cicho próbując jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
-W końcu odejdziecie i pójdziecie w swoją stronę. A my tu zostaniemy- W końcu ile mogą się o sobie dowiedzieć przez kilka dni. Kana chociaż nie była mistrzynią w nawiązywaniu relacji wiedziała, że potrzeba do tego znacznie więcej czasu niż kilka miłych wieczorów przy smacznym jedzeniu. A nawet jeżeli się polubią. Były na tym świecie ważne i ważniejsze.
Ostatecznie temat rozmowy zszedł na przeszłość tych dwoje, a raczej na przeszłość jednego z nich, który jak się okazało dość mocno odczuł na sobie ciężką dłoń sprawiedliwości i to niemal dosłownie. Kana jak i Doktor siedzieli w ciszy słuchają tej historii.
-Z tego więzienia mało kto wychodzi- Odezwała się Cleo, która również najwyraźniej postanowiła wyjść z pokoju zwabiona rozmowami innych. Chociaż w dłoni nadal trzymała swój telefon w którego się wpatrywała.
-Ponoć liczą na to, że więźniowie pozabijają się między sobą. Co się okazuje dość opłacalne. Jak wspomniałeś więzienie utrzymuje się same, a korpus nie musi tonąć w papierach- Dodała zasiadając również przy stole i oderwała na chwilę wzrok od telefonu, aby przyjrzeć się Dio. Nie trwało to, jednak długo, gdyż cicha wibracja telefonu znowu zwróciła jej uwagę.
-Podkopy są ciekawsze- Mruknął Lace, który opierał się o futrynę drzwiach, a w dłoni trzymał sześciopak piwa, który ostatecznie spoczął na stole.
-Fajnie, że dla ciebie siedzenie w więzieniu to zabawa- Dodał zasiadając na kanapie na której wyciągnął się leniwie.
-Załatwione?- Zapytała się Kana a Lace wychylił głowę znad oparcia kanapy i prychnął jedynie.
-Weź sobie lepiej na tych śmiesznych mapkach odznacz kolejny garaż co poszedł z dymem- Odparł i wszyscy jak jeden mąż podbiegli do okna spoglądając gdzieś w dal miasta. Nad budynkami unosił się czarny dym, a z oddali można było usłyszeć już dźwięk syren straży pożarnej.
-Nie...- Mruknęła spuszczając lekko głowę.
-Czemu nie zadzwoniłeś?- Odezwał się doktorek odwracając w stronę chłopaka, który jak gdyby nigdy nic wylegiwał się na kanapie.
-A co byście zrobili. Wbieglibyście w ogień?- W pokoju zapadła dziwna cisza, która była jedynie od czasu do czasu przerywana syrenami.
-Znajdziemy coś innego- Odezwała się w końcu Kana wracając do kuchni. Sięgnęła po butelkę piwa i obróciła ją kilka razy w dłoni. Ugięła lekko nogę w kolanie i zamachnęła się cofając dłoń z butelką do tyłu. Można było usłyszeć cichy syk kapsla, który został otwarty o podeszwę jej buta. Inni również chwycili za swoje butelki, ale każdy miał już inny sposób otwierania ich. Kana podniosła z ziemi kapsel i zasiadła ponownie do stołu obracając zwinnie kapsel między palcami.
-Kończą się nam miejsca- Odezwała się Cleo. Blondynka zmarszczyła lekko brwi i upiła łyk piwa wzdychając cicho.
-Wiem- Odezwała się a Lace po raz kolejny wychylił się znad kanapy spoglądając na nich wszystkich.
-A jest coś czego nie wiesz?- Zapytał się uśmiechając się przy tym złośliwie. Kana w końcu nie wytrzymała i cisnęła w jego stronę szklanką, która przeleciała przez całą długość pokoju. Świsnęła mu koło głowy i rozbiła się o telewizor.
-Nie wiem dlaczego jesteś takim chujem- Odparła i to stwierdzenie lekko rozluźniło atmosferę, która na nowo zgęstniała, gdyż wszyscy zaśmiali się cicho.

Ostatnio edytowany przez Kana Nakamura (2020-11-13 18:55:24)

Offline

 

#14 2020-11-13 19:48:26

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

-Przy nich to codziennie się ekscytuję i nie jestem Cleo- Odparł, chociaż jego ton głosu nie wskazywał na pochwałę tego stanu rzeczy. Kana westchnęła cicho i wstała ze swojego miejsca. Zdjęła czapkę Dio z głowy i oddała ją właścicielowi.
-Ja pójdę już do siebie. Miło się siedziało- Uśmiechnęła się jedynie do wszystkich lekko i odwróciła się idąc prosto do swojego pokoju za drzwiami którego zniknęła. Lace wpatrywał się przez chwilę w jej drzwi i dźwignął się z kanapy wzdychając lekko. Zrobił już kilka kroków w ich stronę, ale Doktor poderwał się z miejsca i chwycił go za ramię zatrzymując tym samym.
-Zostaw- Odezwał się cichym głosem, a Lace zmarszczył lekko brwi. Nawet Cleo oderwała wzrok od ekranu telefonu odkładając go na stół.
-To nam nie pomoże- Odezwał się wyrywając swoje ramię z jego uścisku.
-Ale jej pomaga- Doktor wydawał się być w tej grupie głosem rozsądku, który powstrzymywał wszystkich przed zrobieniem czegoś głupiego. Być może gdyby nie jego opanowanie Kana i Lace już dawno skoczyliby sobie do gardła.
-Poszła na dach- Wyjaśniła w końcu Cleo gościom, którzy mogli jeszcze nie zrozumieć o co w tym wszystkim chodziło
-Przesiaduje tam czasami całe noce- Dodał Lace i ponownie spoczął na kanapie. Chłopak z tatuażami wydawał się być z całej tej grupy najmniej wyrozumiały. Narwany, nie liczący się za mocno z niczyimi uczuciami. Cleo była wycofana, zamknięta w swoim świecie, który był dla niej najbezpieczniejszy. Jedynie Doktor wykazywał jakieś ludzkie odruchy. A mimo to sam nie wyglądał na kogoś, kto wiedział jak to wszystko powinno wyglądać.
-Kiepsko znosi porażki- Dodał zupełnie tak jakby chciał sam sobie wyjaśnić jakoś zaistniałą sytuację.
-Plan był dobry, nie przewidziała jednak was- Odparła Cleo i sama westchnęła cicho opierając łokieć na stole, a głowę położyła na dłoni
-Żaden plan by tego nie przewidział- Najwyraźniej ta dwójka dość mocno pokrzyżowała im plany, ale nikt tego nie powiedział na głos. Pewnie dlatego, że wiedzieli, iż nikt nie zrobił tego specjalnie.
-Czasami tak sobie myślę...- Zaczęła cicho Cleo, ale w połowie zdania nagle urwała.
-Aby odpuścić- Zakończył Lace a w kuchni jak i w salonie po raz kolejny zapadła niezręczna ciężka cisza, która w pewnym momencie wydawała się wwiercać w czaszki wszystkich tu obecnych.

Offline

 

#15 2020-11-14 22:45:44

Kana Nakamura

Użytkownik

Zarejestrowany: 2020-11-10
Posty: 316
Punktów :   
Rasa: Człowiek

Re: Kronika Królewska

Chociaż cała grupa nie wydawała się zbyt przekonana co do tego optymizmu Dio, to nikt również nie miał zamiaru się przeciw stawić. Może było to spowodowane tym, że faktycznie już wiele razy słyszeli podobne rzeczy, a i tak ich historia kończyła się w bardzo podobny sposób.
-Tak przez jej pokój. Okno wychodzi na schody przeciwpożarowe i na samą górę- Odparł doktor odprowadzając go wzorkiem. Tym razem nikt go nie miał najmniejszego zamiaru zatrzymać. Nie był to Lace, który pewnie by nagadał jej i tym samym jeszcze bardziej dokopał nawet nieświadomie. Ostatecznie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi skupiając się na swoich zadaniach. Tylko Lace pozostał w salonie korzystając z chwili ciszy. Włączył na nowo telewizor zagłębiając się w coraz to głupszych programach.
Kana siedziała na dachu naprzeciwko jednej ze ścian i rzucała w nią piłką do tenisa, która odbijała się od niej a zaraz potem wracała do właścicielki. Wysoko spięty kucyk zniknął, a luźno puszczone włosy poruszały się lekko na wietrze. Sama wydawała się nad czymś zastanawiać. Dopiero czyjeś kroki, a później ponowne nakładanie czegoś na jej głowę wyrwało ją z zamyśleń. Skierowała wzrok na bok a na jej ustach mimo wszystko pojawił się lekki uśmiech, kiedy dostrzegła Dio.
-Fakt- Powiedziała cicho chwytając ostatecznie piłeczkę w dłoń i obróciła ją kilka razy.
-Gdyby nie ta łuna od ognia- Dodała po chwilce milczenia kierując na chwilę wzrok w stronę, gdzie faktycznie jeszcze przed chwilą unosił się gęsty dym. Nie bardzo wiedziała jak się zachować w obecnej chwili. Nie przywykła do tego, że ktoś tutaj przychodził. Jej znajomi jeszcze nigdy nie zadawali sobie tyle trudu wychodząc z założenia, że samotność była dla niej dobra.
-Wybacz...normalnie jestem trochę większą duszą towarzystwa- Odezwała się w końcu i mimo wszystko z jej gardła wydobył się cichy i lekko stłumiony śmiech.

Ostatnio edytowany przez Kana Nakamura (2020-11-14 22:46:10)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.109 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.l2fenix.pun.pl www.wladcy-moch-ikariam.pun.pl www.dzieciaczkowo.pun.pl www.pokeland.pun.pl www.shaolin-silkroad.pun.pl